Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–pomyślałam.
Przystojniakoparłdłonienaladzieigapiłsięnamnie,
czekającnadrinka.
–Przepraszam,jatuniepracuję.–Uśmiechnęłamsię
zpogardą.
Wyprostowałsięizlustrowałmnieodgórynadół.
Zmarszczyłciemnebrwi.
–Naprawdę?Awyglądasz,jakbyśtupracowała,
księżniczko–dodał,uśmiechającsięiprzekrzywiłgłowę.
–Notak,alejestemkelnerką,aniebarmanką
–odpowiedziałamszybkoiznowupoprawiłamduszącą
mniemuszkę.
Facetzmrużyłoczy.Musiałamprzyznać,żebył
przystojnyjakjasnacholera.Możedlategojęzykplątał
misięwgębie.Szerokieramiona,ciemnakarnacja
ipofalowaneczarnewłosy.Wyglądałjakgość
zmagazynumodowego,idotegoteniesamowite
niebieskieoczy.Pewniegej–przeszłomiprzezmyśl.Był
zbytidealnyjaknafaceta.Stałamigapiłamsięnaniego,
nimzorientowałamsię,żetrwatoowielezadługo.
–Toznaczy,żeniepodajeszalkoholunatymbalu?
–Rozbawionypoprawiłmankietybiałejkoszuliwystającej
spodmarynarki.
–Podaję,ale…–zaczęłamizrezygnowałamzdalszych
tłumaczeń,niebyłosensupolemizowaćzpieprzonym
JamesemBondem.
Odwróciłamsięwstronęścianyalkoholu,szukając
wzrokiemwhiskey.Odnalazłamjąpochwili.Wzięłam
butelkęzbursztynowącieczą.
–Zlodem?–zapytałamprzezramię.
–Bezloda!–odpowiedziałpoważnie,alekącikijegoust
poszybowałydelikatniedogóry.