Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
się.Wdomurodzinnymprawieniemiałategowcale,akażdyprzecież
zasługujenaswojąprzestrzeń.
-Nodobrze,pokażęci.-Niezdążyłemnawetzdjąćbrudnych,
roboczychspodni,gdyodezwałasięsama.Widziała,żewidziałem.
Wiedziała,żeuszanowałemjejprzestrzeń.-Zobacz,coznalazłam.
-Lubiłem,gdymówiładomniegłosempewnejsiebiekobiety.Pewnej
swojegointelektu.Dziwniemnietokręciło.Abyłabardzointeligentna,
dużobardziej,niżnatosobiezasługiwałem.Byładlamnieczymś
więcej,niżpowinienemdostaćodżycia,jakieprowadziłem.
-Mhm?-Skinąłemgłowązaciekawiony.Chciałemukryć,żemnie
tointeresuje,alebyłemniecozmęczonypomachaniułopatąprzez
połowętegoupalnegodnia.Słabomiszłoudawanieczegokolwiek.
-Nie,nictakiego…Poprostu,wczoraj…-Jużwiedziałem
ocochodzi.Poprzedniegowieczorumiałemtakąprzygodę.Smutną
trochęwsumie.Wnocyobudziłemsięwystraszonyijęczałem.Nie
potrafiłemprzestać.Nigdywcześniejmisiętonieprzytrafiło.Chyba
zmartwiłotobardziej,niżranookazywała.
-Kochanie,japoprostu…-Chciałemzłagodzićpowagęsytuacji,ale
przerwałamiszybkoikontynuowała:
-Myślę,żemiałeśatak.Niewiemjeszcze,dlaczego,aledojdziemy
dotego.-Ah,tenjejpewnysiebiegłos.Zbytrzadkogosłyszę.Często
mówiładomniejakmała,wystraszonadziewczynka.Niechcębyćdla
niejojcem.Nienadajęsiędotego.Zabardzomnietodrenujezenergii
życiowej.Chcę,bybyłasilnaimężna.Lepszaodemnie.Imądrateż
mabyć.
-Atak?-Udawałem,żeniewiem,oczymmówi,alewiedziałem.Tak,
toatakpaniki.Objawzespołustresupourazowego.Wnocygdzieś
pękłarurawblokuczycośinaglezabulgotałogłośno,aechorozniosło
siępocałejklatce.Tak,toPTSD,jateżniejestemtakigłupi,
aprzynajmniejnadrabiammojeniedociągnięciawinteligencji
wstosunkudoniejerudycjąielokwencją.Wkażdymraziepróbuję.
Tenbulgot,tenobrzydliwydźwięk,podobnydotego,gdyzapchana
toaletanaglewchłonienadmiarwodyiekskrementów,ten,niewiem,
hałaswymiocin.Jakzadotknięciemczarodziejskiejróżdżki,jak