Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
tokontrolować,napewnoniewtymsłońcuiupale.
Zdrugiejstrony,pocogwiżdże?Pocozwracanasiebieuwagę,jakby
miałszansęnacoświęcej,niżtylkopodziwiaćtenkształtnyzlepek
komórekizwiewnychruchów.Jatakzawszerobię.Nierozumiem
tych,którzytegonierozumieją.
Rozmarzamsię,fantazjuję,asekundymijają.Chłopakijużnie
ludźmi,alestająsięcorazgłośniejszązgrająsamcówobcego
gatunku.Chybanierobitonaniejwrażenia.Jawyczuwamzagrożenie
izaczynambaczniejobserwować.Jejtwarzpozostajeniewzruszona,
jakbytobyładlaniejcodzienność,reagowanienanieprofesjonalne
zachowanieniedojrzałychmężczyzn.
Wogólejużniewiem,cosiędzieje.Słyszętylkopojedynczesłowa
opiersiachipośladkach,rzuconeztłumu,któryprzezcieniebudynku
jestczęściowoanonimowy.Prawieumieramnatymsłońcu,
ajednocześnierodzęsięponownie,rodzęwgniewie.
Kobietawahasięilekkocofawstronęsamochodu.Taktowidzę.
Chłopakichybateżtowidzą,wyczuwająiposuwająsięśmielej
doprzodu.Scenajakzlasutropikalnego,gdziestadoorangutanów
osaczaatrakcyjnąsamiczkę.
“Nie”-towszystko,cowpadaminamyśl.Wyciągamrękęwjej
stronę,alechybatylkojeszczebardziejprzestraszam.Onaskłada
ręcenapiersiach,żebywyglądaćpewniejsiebie.Aletylkounosi
tedwiekule,jeszczebardziejpodkreślającichkształt.Możerobi
tocelowo,ktowie.Brzydkiemyśliwkradająmisiędogłowy.
Wjednychonajestnagórze,janadole.Winnychodwrotnie.
Wkolejnychgłównąrolęgrająpiersi.
“Opanujsię”,mówiędosiebieipotrząsamgłowąnaboki.Chyba
widzimojądezorientacjęipodchodzibliżej.Dotykaramienia.
-Wszystkowporządku?-pytaznieudawanątroską.Kiwamgłową
napotwierdzeniaigestamiwskazujęnasłońcewnadziei,żezrozumie,
ocomichodzi.Samdokońcanierozumiem.
Penischcemisięwyrwaćzportek.Chłopakimuszączućtosamo,
bokrzyczącorazśmielej.Wiem,żenicniezrobią,napewnonie.Jateż