Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Zamieszanieispychologiawyższegostopnia.Niktniechciałsię
tegopodjąćiprzerzucalidzieckojakżonglerpłonącepochodnie.
–Okej.Zarazbędę.Pogadamynamiejscu.
Wśrodkunocytrasa,którąwyznaczyłajejnawigacja,niezajęłajej
nawetdwudziestuminut.Zdalekawidziałabłyskająceświatła
policyjnychradiowozówiblaskreflektoraskierowanegonaziemię
zarozłożonymparawanem.
–Prokuratura–przedstawiłasiępolicjantowi,którypodszedłdojej
auta.–GdzieMirek?
–Hetman?Przyzwłokach.
Ruszyławstronęplamyświatła,jednakHetskiitowarzysząca
mutechniczkaodpowiedzialnazadokumentacjęfotograficznąmiejsca
zbrodnizasłanialijejwidok.
–O,Hania.–Obróciłsięwjejstronę.Zanimzdążyłaspojrzeć
nazwłoki,odprowadziłjąnabok.
–Cojest?
–Wzięłaśleki?–zapytałcicho.
–Ażsięprosisz,żebymprzestałasiędociebieodzywać.Jak
wogólemożesz…
–Mogę–przerwałjej.–Zdwóchpowodówiobaniedają
cipodstawy,żebysięnamniewściekać.
–Nibyjakich?
–Takich,żesięociebiemartwię,docholery,ato,cotumamy,
toniezbytpięknywidok.
–Wzięłam–westchnęła.
–Todobrze.Mamydziecko,pięcioletniądziewczynkę.Czekamy
nalekarza,aleibezniegopotrafięstwierdzić,żektośwyciągnąłzniej
narządywewnętrzne.–Spojrzałnanią,jakbyspodziewałsię,żestraci
przytomność,słyszącjegosłowa.
Zamiasttegowzięłagłębokioddechiruszyłazpowrotemwstronę