Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
II
Obudziłemsięrazwciemnyświtzimowy—podzwałami
ciemnościpaliłasię,głębokowdole,ponurazorza—imającjeszcze
podpowiekamimrowiemglistychfiguriznaków,zacząłemmajaczyć
niejasnoizawile,wśródudrękiipróżnegożalu,ostarej,zaginionej
Księdze.
Niktmnienierozumiałi,rozdrażnionytątępotą,zacząłem
natarczywiejnaprzykrzaćsięimolestowaćrodzicówwniecierpliwości
igorączce.
Bosyiwkoszulitylkoprzerzuciłem,drżączpodniecenia,
bibliotekęojcairozczarowany,gniewnyopisywałembezradnieprzed
osłupiałymaudytoriumtęrzeczniedoopisania,którejżadnesłowo,
żadenobraz,nakreślonydrżącymiwydłużonymmympalcem,nie
mógłdorównać.Wyczerpywałemsiębezkońcawrelacjachpełnych
splątaniaisprzecznościipłakałemzbezsilnejrozpaczy.
Stalinademnąbezradniizmieszani,wstydzącsięswejbezsilności.
Wgłębiduszyniebylibezwiny.Mojagwałtowność,tonżądania
niecierpliwyipełengniewudawałmipozórsłuszności,przewagę
dobrzeuzasadnionejpretensji.Przybiegalizróżnymiksiążkami
iwciskalimijewręce.Odrzucałemjezoburzeniem.
Jednąznich,grubyiciężkifoliant,ojciecmójwciążnanowo
podsuwałmiznieśmiałązachętą.Otworzyłemją.ByłatoBiblia.
Ujrzałemnajejkartachwielkąwędrówkęzwierząt,płynącą
gościńcami,rozgałęzionąpochodamipokrajudalekim,ujrzałemniebo
wkluczachcałeiwłopotach,ogromnąodwróconąpiramidę,której
dalekiwierzchołekdotykałArki.
Podniosłemoczynaojca,pełnewyrzutu:—Tywiesz,ojcze
—wołałem—tywieszdobrze,nieukrywajsię,niewykręcaj!
Taksiążkacięzdradziła.Dlaczegodajeszmitenskażonyapokryf,
tysiącznąkopię,nieudolnyfalsyfikat?GdziepodziałeśKsięgę?
Ojciecodwróciłoczy.