Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zapukanododrzwi.Poszedłemotworzyć.Zaprogiemstałstolarz.Uśmiechnąłemsię
doniegoiwyciągnąłemrękęnapowitanie.Cofnąłsię.
Tylkonieprzezprógpowiedziałbobędziejakieśnieszczęście.
Tak,mapanracjęzgodziłemsię.Nieszczęściazawszechodząkupą,nigdyw
pojedynkę.
Wpuściłemgodopokoju.Stolarzzałożyłręcedotyłu,stanąłnapalcachizaczął
kołysaćswojecielskotowjedną,towdrugąstronę.
Czymmogęsłużyć?
Wyciągnąłzkieszeniumowę.
Tak,rozumiem,alepanwidzi
Cowidzę?wybałuszyłnamnieoczy.
Wmilczeniuwskazałemrękąnachorego.
Żyjejeszczepowiedziałemzakłopotany.Proszę,niechpanprzyjdziejutro,może
dojutraułożysięwszystkoszczęśliwieidostaniepanresztępieniędzy.
Dobrzezgodziłsięstolarz.Przyjdęjeszczejutro.Byłemtujużczteryrazyiza
każdymrazemodchodzęzniczym.Jeślijutroniebędziepowszystkimzagroziłstolarzi
niewypłacimipanpieniędzy,toprzyjdęzchłopakamiizabiorętrumnę.O…itylepanna
tymwygra.
29