Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
apudełkofosforowychzapałekgdzieśsięzapodziało.Niestety,
dzbanekbyłpróżny.Tygryswypiłwidocznieostatniekroplewody,jak
równieżzjadłzepsutąbaraninę,botylkonagakość,dokładnie
ogryziona,leżałaprzywejściudokryjówki.Stratamięsaniebolała
mniewcale,natomiastbrakwodyprzejmowałsercerozpaczą.Byłem
takosłabiony,żekażdeporuszeniewywoływałodreszcze.Nadomiar
nieszczęścia,brygkołysałsięgwałtownie,abeczkiodoleju,ułożone
namojejskrzyni,groziłyrunięciemizamknięciemmiwyjścia.
Doznawałemteżsilnychobjawówmorskiejchoroby.
Postanowiłemteraz,niezważającjużnanic,udaćsiędoukrytych
drzwiczekiwołaćopomoc.Zdawałemsobiesprawę,żeniebawem
brakniemijużsiłpotemu.Zacząłemszukaćnowejświecyipudełka
zzapałkami.Pochwiliodnalazłemzapałki,świecjednakznaleźćnie
zdołałem,chociażprzypominałemsobiedobrze,gdziejepołożyłem.
Zaniechałemnaraziedalszychposzukiwań,nakazałemTygrysowi,aby
nieruszałsięzmiejscaiwyruszyłemwdrogękukajucieAugusta.
Terazdopieroprzekonałemsiędowodnie,jakbardzojestem
osłabiony.Posuwałemsięnaprzódznajwiększymtrudem;często
członkiwypowiadałypoprostusłużbę;paręrazyupadałemnaziemię
ileżałemprzezkilkaminutnawpółprzytomny.Mimowszystko
instynktpchałmnienaprzód.Rozumiałemdobrze,że,jeżelipozostanę
bezsilnyosłabieniemwtychkrętych,ciasnychkorytarzykach,będę
zgubionybezratunku.
Wlokącsięnaprzódostatecznymwysiłkiem,uderzyłemnagle
mocnogłowąoostrą,okutążelazemkrawędźjakiejśskrzyni.Przez
dłuższąchwilębyłemzupełnieoszołomionytemuderzeniem.Gdy
wreszcieodzyskałemrównowagęumysłu,stwierdziłem
kuniesłychanemuprzerażeniucosięstało.Otowskutek
gwałtownychwstrząśnieństatkuskrzyniaosunęłasiętak
nieszczęśliwie,żezatarasowałamidrogę.Nadaremniewytężałemsiły,
niezdołałemjejusunąćaniojedencal,takmocnowbiłasięmiędzy
inneskrzynieiładunekokrętowy.
Miałemterazdowyboru,itowtemstadjumstraszliwego
wyczerpaniasiłalboszukaćinnejdrogi,zdalaodzbawczejliny,
wskazującejkierunek,albowydrapaćsięnaskrzynięiwtensposób
przedostaćsięnadrugąstronęzatarasowanegokorytarza.Pierwsza
ewentualnośćnastręczałatyletrudnościiniebezpieczeństw,żewprost
niechciałemoniejmyśleć.Wszystkoprzemawiałozatem,żewobec
fizycznegoiduchowegoosłabieniazabłądziłbymwpodpokładowych
czeluściachizginąłbymmarnie.Pozostawałwięctylkodrugisposób