Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
tylkonapodstawiewygląduokreślić,najakimktoletniskumieszka.
MieszkańcyWyspyKamiennejiAptekarskiejalbodrogiPeterhofskiej
odznaczalisięwyszukanąwytwornościąmanier,eleganckimiletnimi
ubraniamiiślicznymiekwipażami,wktórychprzyjeżdżalidomiasta.
ObywatelePargołowaidalejpołożonychletniskodpierwszego
wejrzenia„imponowali”rozsądkiemistatecznością;ten,cozamieszkał
naWyspieKrestowskiej,wyróżniałsięnieodmienniewesołym
wyglądem.Czyzdarzałomisięspotkaćdługąprocesjęwoźniców,
leniwieidącychzlejcamiwrękachobokwozównaładowanych
stosaminajrozmaitszychmebli,stołów,krzesełek,kanaptureckich
inietureckichiinnymdomowymdobytkiem,naktórychoprócztego
wszystkiegonierazsiedziałanasamymszczyciechuderlawakucharka,
strzegącapańskiegomieniajakokawgłowie;czyspoglądałem
naciężkonaładowanesprzętemdomowymłódkisunącepoNewiealbo
poFontancewstronęCzarnejRzeczkialbowysp[3]wozyiłódki
udziesięciokrotniały,ustokrotniałymisięwoczach:zdawałosię,
żewszystkoruszyłoipojechało,wszystkoprzeprowadzałosięcałymi
karawanaminaletniska;zdawałosię,żecałemuPetersburgowigrozi
opustoszenie,toteżwkońcuzaczęłomibyćwstyd,przykroismutno;
stanowczoniemiałemanigdzie,anipocojechaćnaletnisko.Gotów
byłemiśćzakażdymwozem,odjechaćzkażdymsolidnie
wyglądającymjegomościem,którywynajmowałdorożkę;alenikt,
dosłownieniktmnieniezapraszał,jakgdybyomniezapomniano,jak
gdybymbyłdlanichnaprawdęobcy!
Chodziłemdużoidługo,takżejuż,swoimzwyczajem,zdążyłem
zupełniezapomnieć,gdziejestem,gdynaglespostrzegłem,
żeznalazłemsięprzyrogatce.Natychmiastpoweselałemiprzeszedłem
szlaban,ruszyłemmiędzyobsianepolaiłąki,niebyłemjużzmęczony,
czułemtylkocałąswojąistotą,żejakiściężarspadamizserca.
Wszyscyprzejeżdżającyspoglądalinamnieztakąsympatią,
żedoprawdyomalsięniekłaniali;wszyscybylitacyzczegoś