Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
możnabyłowziąćzakunę,możebyjegowłaścicielniezdecydowałsię
naożenek,leczjeszczebytrochępoczekał.
Pamiętam,jaksiężegnałemzAmalią:ucałowałemjejładną
rączkę,pierwszyrazwżyciu;onapocałowałamniewczołoitakjakoś
dziwniesięuśmiechnęła,takdziwnie,żetenśmiechpotemprzezcałe
życieraniłmiserce.Iznówjakbymtrochęprzejrzał…O,czemusię
takzaśmiała…Gdybynieto,nicbymniezauważył!Czemu
towszystkotakboleśniewryłosięwmojąpamięć!Terazzudręką
wspominam,mimożegdybymbyłsięożeniłzAmalią,byłbym
napewnonieszczęśliwy.GdziebysiępodziałwtedySchiller,wolność,
kawajęczmiennairozkosznełzy,imarzenia,imojapodróż
naksiężyc…Bojaprzecież,moipaństwo,pojechałempotem
naksiężyc.
No,aleBógznią,zAmalią.Gdymiałemjużwłasnemieszkanie
ispokojnąposadkę,najspokojniejszązposadekświata,zaczęłymisię
śnićjakieśinnesny…Dawniej,wkątach,zaczasówAmalii,
mieszkałemprawiepółrokurazemzurzędnikiem,jejnarzeczonym,
którychodziłwpłaszczuzkołnierzemzkota,mogącegoujśćcałkiem
zakunę,ajanawetmyślećniechciałemotejkunie.Nagle,zostawszy
samjeden,zastanowiłemsięnadtym.Zacząłemsięrozglądaćinagle
zobaczyłemjakieśdziwnepostacie.
Byłytosamedziwne,dziwacznepostacie,zupełnieprozaiczne,
wcaleniejakieśtamDonCarlosyczymarkizowiePosa,lecz
najzwyklejsiradcowietytularni,ajednocześniejakbyjacyś
fantastycznitytularniradcowie.Ktośrobiłdomnieminyukryty
zacałymtymfantastycznymtłumemipociągałzajakieśsznurki,
sprężynki,atekukiełkisięporuszały,aonśmiałsiębezprzerwy!
Iprzywidziałamisięwówczasinnahistoria,wjakichściemnych
kątach,jakieśtytularneserce,uczciweiczyste,cnotliweioddane
zwierzchnikom,arazemznimjakaśdzieweczka,skrzywdzona
ismutna,igłębokozraniłymiserceichdzieje.Gdybyzebraćcałyten