Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
siadającnakrześleprzystole.–Zginęładziennikarka.
–Acojamamztymwspólnego?Pijęodkilkudni.Niezabiłem
jej.
–Nabiesa!Przecieżwiemy,żejejniezabiłeś.Zawszepomagałeś
Magdzie,pomyślałam,żemógłbyśpomócimnie…
–Niemamowy.Skończyłemztym.Popatrz,doczego
doprowadziłem.–Damianwyrzuciłręcedogóryiresztkawody
zbutelkichlusnęłanapodłogę.
–Onaniewyjechałaztwojegopowodu,Antos.
–Nie?Chybaściemniasz,Gatta.Wystarczytegopieprzenia.Dość
jużnasłuchałemsięLidki…–Damianteżusiadłprzystoleizerknął
naRafała,którystałzaswojądziewczynązzaciętątwarzą.–Nie
pomogęwam.–Pokręciłgłową.
–Aleto,cosięstało,nasprzerasta.Laskazostałazakopanapod
stertąkamieniwpłytkimdole.Ktośchciał,byjąznaleziono.–Agata
spuściłagłowę.–Wiesz,cotopochówekwampiryczny?
–Wiem.Byłemśledczym–burknąłAntos.–Pozatymniejestem
debilem.
–Takwłaśniezostałapochowana…–AgataspojrzałaDamianowi
woczy.Znałagowystarczająco,bywyłapaćwjegoniebieskim
spojrzeniunutęzainteresowania.Krótkibłysk,którydałjejznak,
żeAntosjednakrozważaudzieleniejejpomocy.
–Jeszczenierozwikłałemzagadkiwingedrats–odparł
wymijająco.–Muszępogadaćzkilkomaosobami.Tobędziedługi
iżmudnyproces,azamordowanedzieciakizfestiwaluzasługują
nasprawiedliwość.
–Czytonietymówiłeś,żesprawiedliwościniema?–rzuciłostro