Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Tymczasempanikował,ajegoumysłbezskutecznie
szukałrozwiązania.Porazpierwszy,odkądpostanowił,
comusizrobić,niewiedział,jaktorozegra.Ażdotego
momentuwszystkobyłojasne:musiczekaćdopiątego
maja,rocznicyichślubu,daty,doktórejprzywiązywała
takąwagę.Musiznaleźćdyskretnemiejsce,gdzienie
wyrządzinikomuwielkiejszkody.Musicichoopuścić
tenpadółiznówpołączyćsięzżoną.
Nieważne,żebędziecierpiał,nieważne,czystaniesię
toszybko,czypowoli.Niechciałswojąśmierciązranić
innejosoby.Aponieważniemógłztymdłużejczekać,
dziewczynamusiodejść.Ponowniesiędoniejodwrócił
izobaczył,żenadalnaniegopatrzy.Czyznówcoś
powiedziała?
–Słucham?–mruknąłChris.
–Mówiłampanu,czemutusiedzę.–Czekałanajego
odpowiedź,alemilczał.–Takczyowak,wykorzystał
mnie,ijeślimambyćszczera,wiemotymoddawna,
tylkoniechciałamprzyznaćsiędotego.Czasemchyba
poprostusięnieukładaityle,prawda?–Iznów
czekałanajegoreakcję,aleondalejmilczał,tylko
pochyliłgłowę.–Widziałam,jakpancałowałzdjęcie.
–Niepaniinteres–rzucił,włączającznówczujność.
–Przepraszam,mapanrację.Niepowinnamsię
wtrącaćwcudzesprawy.
Patrzył,jakpodciągnęłachustkęnabrodę,żebysię
osłonićprzedzimnymwiatrem,któryomiatałperon.
Sześćdziesiątsekund
Chriszapomniałozimnie,alezwróciłuwagęnato,