Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zabudowanaweranda.Dziesięćlattemuodpołudniazasadziłam
wisterię.Terazpniesięwokółjednegozfilarówwerandy,układa
wokółbelkipoprzecznej,wijącsięschodzipodrugiejstronie
iponowniewspinawgórę.Niepotrafięjużstwierdzić,czy
tozdrewniaławisteria,czyfilarypodtrzymujądachwerandy.Wiem
jednak,żewiosnązwinoroślizwisająkwiaty,tworzącażurową
niebieskofioletowąkurtynę.
Reminiscencja.WiosnawParyżu.Przeznocsklepikarzewystawili
swojetowarynachodnik.Świeżościętekwiaty,zwłaszczaskromne
bukiecikifiołków;różoweiczerwonepelargoniewdoniczkach;
ćwierkającepapużkinierozłączki,gruchającebarytonemgołębie,
gdaczącekury,śpiewającesopranemkanarki,anawetmałezielone
żółwie,naktórychskorupachwymalowanonapis„J’aimeParis”.Wraz
znowąporąrokuuliceożyły,dokładnietaksamojakmojewspaniałe
pięćhektarówpofałdowanejziemiikwitnącychpolnychkwiatów.
Jestwiosna1992roku.Zwyjątkiembrzeguciemnografitowej
chmurywyglądającejznadhoryzontu,niebojestczyste.Ajajestem
starą,osiemdziesięciosiedmioletniąkobietą,którawzimnyporanek
klęczyiwyrywachwasty.Słyszędobiegającyzdomudźwięktelefonu.
Niechto!zawszedzwoni,kiedyjestemtutaj.Wiem,żeniezdążę
wstać,wejśćposchodachnawerandę,dotrzećdokuchniiodebrać,
zanimwłączysięautomatycznasekretarka.Więcnawetniepróbuję.
Zbliżasiępopołudnie,ajajestemzgrzana,zmęczonairozdrażniona.
Wkońcuztrudemwstaję,podchodzędowerandy,pokonujętrzy
stopnieiostrożniesiadamnastojącymwcieniuspłowiałymzielonym
fotelubujanym.Patrzącnaprzestrzeńnadpagórkami,myślę
ohoryzoncie,tymtajemniczymprogupomiędzyziemiąaniebem,
iprzypominamsobiewieżęEiffla.MójBoże!Minęłoniecoponad
pięćdziesiątlatodczasu,kiedypracowałamwParyżu.Pamiętam,jak
dawniejmarzyłam,bymócspojrzećzahoryzontnadrugąstronę.
Zakażdymrazem,gdyczułam,żesięduszęlubgdygniewbył
silniejszyniżzwykle,szłamnaszczytmojejmiejskiejgórynawieżę
Eiffla.Zrękomaopartymiobarierkęwpatrywałamsięwzachód,przez
wyobrażonemorzenagóryNevady,wktórychsięurodziłam.
Wtenprzyjemnyletnidzieńpatrzęnaspokojnezielonewzgórza
iczujęsiębezpieczna.Moimjedynymwrogiemjestczas.
Dopieropopołudniuprzypominamsobie,żemiałamodsłuchać