Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Podnoszęwieko.
Ześrodkaunosisięzapachminionegoczasu.
Nawierzchu,obokGeorgeSandorazBalzaca,leżymójFreud
–nadalpełennotatek.Anie,toniemojaksiążka,tanależała
doAndy’egoRotha.Niechcęjejotwierać,bobojęsię,żeuwolnistare
demonywmoimukochanymdomu.O,tujestmójegzemplarz.Tak
samostaryipostrzępiony,alepełenpisanychnamaszynienotatek,
podkreśleńiwielu,wieluwykrzykników.Wówczaswszystko
wydawałosiętakważne,takdramatyczne,taktragiczne.Odkładam
narazieFreudanabok,niechcącdaćsięterazodciągnąćodkufra.
Następnawarstwatozbiórartykułówprasowych,którenapisałam
wEuropie.Ostrożnie.Sąpożółkłe,łamliwe–rozpadająsię.Zostawiam
jenapóźniej.
Podnimileżystertaodręcznienapisanychnotateknapelurze.Kartki
sątakdelikatne,takkruche–atramentzblakł,alezapiskidająsię
jeszczeodczytać.Tomojeświadectwoszaleństwaogarniającegoświat.
Pamiętam,jakkolegapowiedziałmi,żegdynatknąłsięnaswojestare
dzienniki,otworzyłktóryśnaprzypadkowejstronieiprzypomniał
sobielataposzukiwań,dezorientacjiigniewu.Zajednymzamachem
zebrałjewszystkieiwrzuciłdoprzejeżdżającejśmieciarki.
–Dobrze,żewłaśnietamtędyjechała–powiedział.
–Wprzeciwnymraziejeszczeprzeczytałbymtoirzuciłsięzmostu!
Jednakjanatopatrzęinaczej.Interesującobędzieterazczytać
dawnąsiebie.Intrygujemnieto.Zastanawiamsię,jakbardzouczciwa
wówczasbyłam.Jakoreporterkazawszedążyłamdoprawdy.Czy
rzeczywiściebyłamzdecydowanamówićprawdęzamłodu?
Mocnopada–chronimniecynowydach,choćjednocześnie
bębniąceoniegokropledeszczupowodująmnóstwohałasu.Tobez
znaczenia.Pochłonęłymniesłowaiwspomnienia.Mamprzedsobą
pozostałościswojegomłodegożycia.Zastanawiamsię,kimbyłam.
Sadowiącsięwygodnienakanapie,zaczynamczytać.
Rok1933.Właśniepokonałamoceaniznalazłamsięnapierwszym
piętrzebudynkuredakcji„KurieraParyskiego”.Wybiłapółnoc.
Pamiętam,żeczułamsię,jakbymweszładodomuwariatów.
PrzypomniałmisięobrazGeorge’aBellowsaprzedstawiającywalkę