Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
lat.Musiałemsięupewnić,żezdziewczynąwszystko
wporządku.
Pokiwałamtylkogłową.Niechciałomisię
udowadniaćmu,żemógłprzecieżwyjśćprzedszpital
izadzwonićdoJulki.Nażadnejchybaizbieprzyjęćsprawy
niedziejąsięwjakimśsuperszybkimtempie,ajuż
napewnonie,gdypacjentsamprzychodzi.
Naszacórkazajechałataksówkąjakąśminutę
później.Zakażdymrazem,kiedywitałamJuliępojej
dłuższejnieobecności,niemogłamodniejwzroku
oderwać.Takbyłoitymrazem.
Córciu,acośtytakabladziutka?spytałam
ztroską,patrząc,jakgrzebiewidelcemwtalerzu.
Naprawdęjestemblada?Potarładłoniąpoliczek.
Ostatniomiałamdużonaukiimarzętylkootym,żeby
sięwkońcuwyspaćiporządnieodpocząć.
Apetytteżciniedopisuje,grzebieszigrzebiesz
wtymtalerzuskwitowałam.
Topewnieprzezjelitówkę,którąostatnio
przechodziłam.Jeszczemnieczasemmdliiniemogę
patrzećnajedzenie.
Mdli?Natychmiastzapaliłamisięwgłowieczerwona
lampka.Julkaodprawiedwóchlatspotykałasię
zMaksem.Czterymiesiącetemuzamieszkalirazem
wniewielkiejkawalercenajednymzkrakowskichosiedli.
Julcia,amożetyjesteśwciąży?
Nie,toraczejniemożliweodpowiedziała,lekkosię
czerwieniąc.
Dziecko,jakkobietamafaceta,totojestbardzo