Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wniesławie,jaklubiłapowtarzaćpaniKaufmann.
–Och,chybaniemyślisz,żetwojelondyńskiewybryki
pokrzyżująnamkarnawałoweplany?–zapytałaEstera,
czytającwmyślachsiostry.–Wiem,żeto,cosiętam
stało,mocnozasmuciłomamę,alewierzmi,nawetona,
strażniczkamoralności,niebędziepokutowaćwieki.
ItakimotosposobemcałarodzinaKaufmannów
napoczątkustycznia,kiedykarnawałdopieronabierał
rumieńców,pojawiłasięwWiedniu.Esterarozkoszowała
siękażdąchwilą,jakądotejporytutaj
spędziła.Przyjechaliwczorajwieczorem.Ciepłym
powitaniomniebyłokońca.
–Zapewnejesteściezmęczeni–odezwałasiępani
Lavin,prowadzącmamępodrękęwstronęjadalni,gdzie
jużczekałananichpachnącakolacja.
–Zmęczeni,aleszczęśliwi.Nieukrywam,żewszyscy
marzymyosutymposiłku,ciepłejkąpieliiwygodnym
łóżku.
Niewszyscy,pomyślałaEstera,którejwprawdzie
burczałowbrzuchu,aleemocje,jakiewniejbuzowały,
skutecznieodegnałysennawiedzającyjąjeszczekilka
minuttemu.ZerknęławstronęMiriam,córkiLavinów,
zktórąprzyjaźniłysięoddziecka.Wkońcubyływtym
samymwieku.Codziwne,Aleksandraniepotrafiła
znaleźćzMiriamwspólnegojęzyka,dlategozawsze,kiedy
miałyokazjęwidziećsięzLavinami,aciprzecieżbywali
takżezrewizytamiwKrakowie,tazamiast
zdziewczętamiwolałaspędzaćczassamaalbozmatką.
–AgdzieDawid?–zapytałaZofiaKaufmann.–Miał
tunanasczekać.
Wjejgłosiedałosięsłyszećniepokój.
–O–odezwałsiępanLavin,kiedyudrzwirozległsię
donośnyodgłosdzwonka.–Owilkumowa…
FaktycznieprzeddrzwiamiczekałDawid,któryodrazu
utonąłwramionachmatki.Ojciecustawiłsięwkolejce.
Wrazzprzybyciemsynaibratanastąpiłakolejnafala