Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Toakuratżadnatajemnica,wskoczyłaprzezokno–oświeciłająBaśka.–To
jestparteritaknadobrąsprawękażdymożewleźć.Powinnaśsięzastanowićnad
jakimiśzabezpieczeniami.
–Kratniewstawię,ateoknamożnauchylać,zamiastotwieraćnaoścież.Poza
tymzMatyldąubokubędęsięczułaowielepewniej.Niemartwsię,jakośwytrzymam
doprzyjazduMichała.
–Askorojużtujestem,tomożezaczniemyrobićwstępneporządki–
zaproponowałaBaśka.–Niewiemjakty,alejawolałabymsiępozbyćwiększościtych
rzeczy.Wiesz,żebypoczućsięusiebie.
–Możemaszrację...–zgodziłasięzprzyjaciółkąAgnieszka,choćjakośtakbez
przekonania.–Alemam,ottak,wyrzucićrzeczypowujkunaśmietnikiudawać,że
nigdynieistniał?–wyraziłaswojewątpliwości.
–Aktomówiłowyrzucaniu?!–zdziwiłasięBaśka.–Niesłyszałaśo
organizacjachcharytatywnych?Onitampotrzebująwszystkiego,więcnapewno
uciesząsięzubrań,pościeli,butówczyręczników.Adokumentyiinnepamiątkiwłóż
dopudłaizanieśnastrych.Wkażdejchwilibędzieszmogłaponiesięgnąć,gdy
będzieszchciaładowiedziećsięowujkuczegoświęcej.
*
Agnieszkajechaładofirmyzeświadomością,żezawaliłaobowiązkisłużbowei
jaknicpodpadnieszefowi.Wpiątekzwolniłasięwcześniejzpracy,obiecując
solennie,żedokończyprojektwdomu,alejaktozwyklebywa,zaszłyszczególne
okolicznościiniemiaładotegogłowy.Jużsięwidziałanadywaniku,atu,proszę,
zdarzyłsięcud.Jakgłosiłabiurowaplotka,BartoszMaryńskizabalowałna
konferencjiwKrakowieiprawdopodobieństwo,żezaszczyciichdzisiajswoją
obecnościąbyłobliskiezera.
Agnieszkapodziękowałalosowizaprzychylnośćirezygnującnawetzporannej
kawy,odrazuzabrałasiędopracy.Potrzebowałaconajmniejtrzechgodzinna
nadrobieniezaległości,apotemspokojniemogłasięzająćsprawamibieżącymi.Nie
przewidziałatylko,żezgodniezprzysłowiem:BGdziekotaniema,tammyszy
harcują”,wbiurzezapanujeogólnerozprzężenie,atematemprzewodnimbędą
oczywiściejejsprawyspadkowe.
–Atywiesz,żetatwojaSławińskajestjakieśdziesięćminutjazdy
samochodemodmojegoosiedla?Jakdobrzepójdzie,będziemysąsiadami–ucieszył
sięAndrzej.
–A,torzeczywiściebliskiesąsiedztwo–roześmiałasięAgnieszka.–No,
dobrze,tojużwampowiemwszystko,bowidzę,żeitakniedaciemispokoju–
skapitulowała.–Klamkazapadła!Przyjęłamspadekiwprzyszłymtygodniu
zamierzamsięwprowadzićdomojegonowegodomu.
–Okurczę,tosuper!–Monikapierwszaruszyłazgratulacjami,azaniąw
kolejceustawilisiępozostali:Kornel,AndrzejiGośka.
–Abędziejakaśparapetówa?
–Pewnie.Terminujeszczenieustaliłam,alewszyscyczujciesięzaproszeni–
rzuciłaspontanicznieAgnieszka,choćpochwilinamysłupożałowała,żezaproszenie
objęłorównieżGośkę.Aletrudno,słowosięrzekło.
Agnieszkanienależaładoosób,któreswojesprawyprywatnelubiąroztrząsać
naforumpublicznym.Ospadkuzamierzaławspomnieć,dopierogdysamabędzie
wiedziała,naczymstoi.Wyjątekzrobiłatylkodlaszefa,bojakośmusiałauzasadnić
prośbęokrótkiurlop,aSmęteknigdyniezadowalałsięogólnikamiwstyluBważna
sprawarodzinna”.Tęichprywatno-służbowąrozmowęprowadzonąprzylekko
9