Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wprawdziemałybiałydomek,ojakimmarzyłaoddawna,alenapoczątekpowinien
wystarczyć.Odczuwaładumę,żejejwkładwnoweżyciejestcałkiempokaźny.Mogła
spokojniezacząćwićgniazdkoiczekać,narzeczonywrócizzagranicznychwojaży.
ŚlubmoglibywziąćnaWielkanoc...DalejplanyAgnieszkiniesięgały.Zresztą
pocomiałazaprzątaćsobiegłowędalsząprzyszłością,skoroitakwszystkozależałood
Michała.Odtego,czypopowrociedostaniewymarzonąpracęijakmupójdzie
wspinaczkaposzczeblachkarieryzawodowej.Michałbowiembyłniezwykleambitnyi
niezamierzałpoprzestaćnasukcesiewwymiarzelokalnym.Przeprowadzkadostolicy
byłatylkokwestiączasu,adziękispadkowiAgnieszkizyskająwolnośćekonomicznąi
posprzedażynieruchomościbędąmielizczymwystartowaćwWarszawie.Acobędzie
potem,tosiędopierookaże.Trochębałasiętychprzyszłychzmianitego,jak
odnajdziesięwnowejrzeczywistości,aleotymniewspomniałanawetprzyjaciółce.
OczywiściewolałabypojechaćnaSławińskązMichałem,aleniestetyznowu
zatrzymałygoobowiązkisłużbowe.Dobrze,żechociażmiałapodrękąBaśkę,bo
trochęsięobawiałakolejnegospotkaniazSabinąBoszko.
Jakmyślisz,możepowinnamkupićjakieściasto,bogłupiotakzpustymi
rękamizastanawiałasięgłośno.Aleniejedziemyprzecieżwgości.Poprzednio
wręczyłamjejbombonierkę,aleniewyglądałanazadowoloną.Nawetniezaprosiła
mniedośrodka...
Nieprzesadzaj!Niesądziszchyba,żecałkiemobcaosobapowinnaskakaćz
radościnatwójwidok.Nadobrąsprawętrudnojejsięnawetdziwić,żeprzy
pierwszymspotkaniupotraktowałacięnieufnie.Postawsięwjejsytuacji:możeliczyła
naczęśćspadku,atunaglewyskakujeszjejunotariuszaniczymkrólikzkapeluszai
zgarniaszcałąpulę.
Przecieżwiesz,żebyłamrówniezaskoczonajakona.
Wiem!uspokoiłaprzyjaciółkęBaśka.Idlategoobiemusiciesobiedać
trochęczasu.Twojasąsiadkaniemożemiećdociebienajmniejszychpretensji.Twój
wujekmiałpraworozporządzaćswojączęściądomuionadobrzeotymwie.Wkońcu
niepoleciaładosądu,żebyobalićtestament,niepowiedziałaciteżnawetjednego
złegosłowa...
DobregoteżnieuściśliłaAgnieszka.Samazresztązobaczysz.Odniejpo
prostuwiejechłodem.Itoarktycznym!No,jesteśmynamiejscu!poinformowała
Baśkęizmiłąświadomością,żejejtenzakazniedotyczy,zaparkowałaprzyzielonej
bramieznapisem:BUwaga!Nieblokowaćpodjazdu!”.Kolejnatabliczkaostrzegająca
przedgroźnympsemlekkozdeprymowała.
Skądtusięnaglewziąłpies?wyraziłagłośnoswojewątpliwości.Ostatnio
chybategoniebyło...
Chybaczynapewno?chciaławiedziećBaśka.
Tabliczkabłyszczałanowością,azobrazkałypałanaprzechodniówwściekła
bestianasuwającaskojarzeniazpsemBaskerville'ów.
Chybanapewno.Psawkażdymrazieniebyło.Alemoże...zastanowiłasię
Agnieszka.
Możeco?ponagliłaBaśka.
Wtedyniebyłoanipsa,anitabliczki,aterazjestitabliczka,ipies.Tobybyło
nawetdoniejpodobne.
Eee,raczejnie.Samamówiłaś,żetamjestkot,akotyipsychybanie
przepadajązasobą.ZresztązrobimytestwpadłanapomysłBaśka.
Przejechałaznalezionympatykiempometalowychprętachogrodzenia,czyniąc
sporohałasu,ikiedyniewywołałotożadnychkonsekwencji,śmiałopchnęłafurtkę.
Idziemy,drogawolna.Nacoczekasz?ponagliłaAgnieszkę.
Nabieramsiłdokonfrontacjizgroźniejszymprzeciwnikiem.
7