Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jakmaczugęiostrożnie,niemalpoomacku,zaczął
schodzić.Jakdobrze,żejestpełnia,przemknęłomuprzez
głowę,inaczejbyłobytucałkiemczarno.Rzeczywiście,
tam,gdziedocierałoświatłoksiężyca,byłocałkiemjasno.
Corazpewniejpodążałwdół.
Szuranieucichło.Fidiaszawypełniłoabsurdalne
przekonanie,żeotozbliżasięuczta.Jeśliniejakiś
zapomnianykompot,tojakiśinnyciepły,mięsisty
kąsek…
Drzwidopiwnicbyłyzamkniętenaklucz.Zdumiałsię,
aletylkonamoment.Sięgnąłdokieszenipowytrychijuż
pochwiligmerałwzamkunaoślep.Wabsolutnejciszy
słychaćbyłokażdezgrzytnięcie,każdedrapnięciemetalu
ometal.Ręcemutrochędrżały,alelatawprawynie
poszłynamarne.Wreszcieusłyszałwyczekiwanyszczęk
idrzwistanęłyotworem.Nimprzełożyłnogęprzezpróg,
zadałsobieniepokojącepytanie:jakznaleźćtam
cokolwiekpociemku?Szedłjednakdalejsiłąimpetu,
napędzanygłodemipragnieniem.Przednim
rozpościerałasięciemnośćabsolutna,tylkowgłębilśniły
dwamałepunkciki.Jegoruchyuległyspowolnieniu.Coś
ciepłegopopłynęłomuposzyi…Osunąłsięnacuchnącą
moczemposadzkę.Zacharczał.
Czerńzawładnęłanimcałkowicie.
***
Byłomuzimno.Lódprzenikałdokości,ajednaknie
trząsłsię,jakbychłódbyłczymśnaturalnym.Potem
poczułzapachy.Wszystkierazemikażdyzosobna.
Cuchnęło,alesmródbyłprzyjazny.Zadrżałymunozdrza,
wyodrębniająciidentyfikującźródłazapachów.Trzech
osobników.Niemiałpojęcia,skądtowie,aletopoprostu
sięczuło.Noitenrozkład.Krew.Wydzieliny.Pot.Dużo
zimnego,staregopotu.Zwierzęcyodór.Izatęchławilgoć.
Wolnouchyliłpowieki.Nadnimłukowatozamykałosię
sklepienietochybabyłlochlubkamiennakrypta,
bardzostara,codotegoniemiałwątpliwości.Zamrugał