Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Naszczęścieprzyobiedzieniewróciłajużdotego.RozmawiałazZuzą
natematfilmu,naktórywybierałasięzMateuszem.Korzystającwięc
zokazji,szybkozjadłamobiad,podziękowałamiwyszłamzdomu,
choćdospotkaniazBartoszemmiałamjeszczesporoczasu.
Wskoczyłamdoautobusustoczterdzieściczteryiniebawembyłam
namiejscu.Bartoszjużczekał,choćzegarnaratuszuwskazywał
piętnastądwadzieściadwie.
Cześćpowiedziałam.
Cześćodparłciepłoiuśmiechnąłsię.Podszedłbliżej,zajrzał
wmojeoczyiprzytuliłmniecałymswoimciałem.Tęskniłemzatobą
szepnąłwprostdomojegoucha.
TobyłcałyBartosz!Wszystkieczułegestyprzychodziłymuztaką
łatwością,jakbysięznimiurodził.Żałowałam,żeJacekniebyłtaki
otwartyiszczery.WprawdziecałowaliśmysięnadOdrąjakwariaci,
alewiedziałamdoskonale,iletoJackakosztowało,byzacząć,
bopotemtojużsamotakwyszło.
Corobimy?delikatniewyrwałamsięzjegoobjęć.
Mogęcięprzytulaćtakprzezcałyczas.Niewystarczy?spytał
cicho.
Toniebrzmiprzyjacielskopróbowałamprzypomnieć,żenasze
spotkaniemiałomiećtakiwłaśniecharakter.
Jaktonie?udałzdziwionego.Przecieżprzyjacielesię
kochają,tęskniązasobąipragnąsięsobąnacieszyć,gdysięspotykają
potakdługimczasieironizował.Manipulowałmną.Wiedziałam
otymi...o,zgrozo!Podobałomisięto.
IdziemydoGaleriiDominikańskiejzdecydowałam.
Nastraciatellę.
Gdzietylkozechceszznówsięuśmiechnął.