Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
13września
Odsamegoranassałomniewżołądkuiwszystkowypadało
mizrąk.Mamaprzyglądałamisiępodejrzliwie.
–Cosięztobądzieje?–zapytaławkońcu.
–Nic–wzruszyłamramionami.–Tobienigdynicniewypadło
zrąk?
–Nieprzypominamsobie–odpowiedziałaspokojnie.
–Mniewypadło–roześmiałsiętata.–Maszjakieśplanynadziś?
–Tak,umówiłamsięzDoniąwrynku–skłamałam.
–ZuzapewniespotkasięzMateuszem,BazylpopędzidoMartyny,
awięczostaniemy,kochanie,zupełniesami.–Tataobjąłmamę
wpasieiuśmiechnąłsiędoniej.
–Wolę,jakwszyscysąwdomu–westchnęłamama.
–Przynajmniejsięniedenerwuję,żecośsięmożestaćniedobrego.
–Pisklętawyfruwajązgniazda–zauważyłtata.–Takakolej
rzeczy.
–Bazylzupełniejużwyfrunął.Domtraktujejakhotel.Przychodzi
tylkospać–narzekałamama.
–Kochanie–powiedziałczuletata.–Powinnaśbyćzniego
dumna.PomagaMartynie,znalazłpracęiladamomentrozpocznie
studia.
–Mógłnadalstudiowaćnadziennych–irytowałasięmama
–tozachciałomusięzmieniaćkierunek.
–Jeślidziękitemumabyćszczęśliwszy,tojagopopieram
–odparłtata.
RozmowazeszłanatematBazyla,więcspokojniemogłamsię