Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
powiedziałamoczywiście,żesięzgadzam.Miałamjużpomysł
zaaranżowaniatejsprawywinnysposób.
ZarazpowyjściustryjazatelefonowałamdoowegoTonnora.
Przyznamsię,żesercemimocnobiło,gdyczekałam,ażsięodezwie.
Nigdyniedzwoniłamdonieznajomychmężczyzntegotypu.Wtej
chwilipostanowiłamsobie,żezachowamwszystkieśrodkiostrożności.
Wdomuzostawięlistzjegoadresemizpoleceniem,bymnietam
szukano,jeżeliniewrócędookreślonejgodziny,adotorebkiwezmę
rewolwerJacka.
Wsłuchawceodezwałsięniskigłosmęski.Zapytałam,czymówię
zpanemRobertemTonnorem,agdypotwierdził,powiedziałam:
—Proszępana,niepodampanuswegonazwiska,boniemaono
dlapanażadnegoznaczeniaipragnęłabymjezachowaćwtajemnicy.
Alemuszęwidziećsięzpanem.Mamdopanainteres,interesdość
ważny,zapewniampana,bypoświęciłpanmukilkachwilczasu.Czy
mógłbymniepanprzyjąć,powiedzmy,jutrowgodzinachrannych?
Byłwidoczniezaskoczony,gdyżodpowiedział:
—Aczyjamamprzyjemnośćpaniąznać?
—Nie,proszępana.
—Możezwidzenia?...
—Nigdypananiewidziałam.
—Więcjakiegorodzajumożepanimiećinteresdomnie?
Bouprzedzamzgóry,żejeżelitomabyćodkurzacz,krawatyczy
patentowanamaszynkadogolenia–towszystkojużposiadam.
Omalniezaśmiałamsięipowiedziałammu,żetoniemanic
wspólnegozpieniędzmi.Wówczasonzamyśliłsięioświadczył,
żejutroniedysponujeczasem.Natomiastmożemnieprzyjąćdzisiaj
oósmej.
Niemiałamwyboru,ponieważzaśchciałamsprawętejbiednej
Halszkizałatwićjaknajprędzej–zgodziłamsię.
Ubrałamsięwczarnąsuknięiniewzięłamżadnejbiżuterii(po
takimczłowiekuwszystkiegoprzecieżmożnasięspodziewać).
Włożyłamtylkoobrączkęimałysznurpereł.Perłyostatniowchodzą
znówwmodę.Napisałamlist,znalazłamwszufladzierewolwerJacka,
przeżegnałamsięiwyszłam.
Bógwie,comniemożespotkać.