Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Sobota
Opowiemwszystkopoporządku.Gdywczorajwchodziłam
naschodyjegodomu,kolanatrzęsłysiępodemną.Nadrzwiachnie
byłożadnejtabliczki.Przeżegnałamsięinacisnęłamguzikdzwonka.
Ażprzeraziłamsię,gdyżdrzwiniemalnatychmiastsięotworzyły.
Przedemnąstałwysoki,barczystybrunetoszarychprzenikliwych
oczach.Miałnasobiegranatoweubranieiczarnykrawat.(Czyżbybył
wżałobie?)Wyglądałzupełnieprzyzwoicie.Nawetprzystojny.
Zmierzyłmnieuważnymspojrzeniemipowiedział:
—Proszę.Czekałemnapanią.
Głosmiałniskiiraczejprzyjemny.Ipomyśleć,żetakiego
człowiekamożnaspotkaćnaulicyczywkawiarniwcaleniewiedząc,
żejesttoniebezpiecznyszantażysta.
—Niezajmępanuwięcejniżpięćminutczasu–powiedziałam,
chcącprzejśćdalej.Niemogłamprzecieżzdejmowaćfutra.Onjednak
zjakąśbezczelnąstanowczościąpoprostuwziąłmniezakołnierz,
mówiąc:
—Panibędziełaskawajednakzdjąćfutro,boumniejestgorąco
ipóźniejsiępanizaziębi.
Czyżmiałamsięznimszamotać?Strasznyczłowiek.Mieszkanko
byłonieduże,alezupełnieprzyzwoicieurządzone.Wskazałmifotel
iusiadłszynaprzeciwzapytał:
—Czymmogępanisłużyć?
—JestemprzyjaciółkąHalszkiKorniłowskiej–zaczęłamniezbyt
pewnie.
Zlekkapodniósłbrwi,mówiąc:
—Bardzomimiło...
—Niechcę,bypanmnieźlezrozumiał.Przyszłamdopana,
bymuwyjaśnićpewnerzeczy.
—Wyjaśnić?Jakierzeczy?
—Tojestdoprawdybardzointymne.Alemożepanbyć
przekonany,żeumiemzachowaćtajemnicę.Otóż,chociażpanusię
wydaje,żeHalszkastroniodpana,chcęgoupewnić,żejestwprost
przeciwnie.Onawciążpanakocha.