Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sięnimdelektował.OBoże,Bożenko!
Nie.Sporadycznie.Głównienaimprezach.Aty?
Różnie,czasemwięcej,czasemmniej.Zależy.
Zaciągnąłsięiwyrzuciłponadpółfajkidokosza.
Cozamarnotrawstwo.
Zabrałmojegoslimaiwłożyłsobiedoust.
Twójlepszy.Malinowy?
Stałamznówsparaliżowana,tojużchybatrzeciraztej
nocy,gapiącsięnaniegojakszpakwpizdę.
Nie.Toraczejustnikumazanybłyszczykiem
odparłamzmieszana,próbującodzyskaćrezon.
Zaciągnąłsięioblizałswojepełneusta.Rany.Jak
ontorobił.Pociągnąłkolejnyraziznówoddałmi,tym
razemwpalce,mojegoL&M.Stałamtakjaktasierota,
niemogącwydobyćzsiebieżadnegodźwięku,więc
mrugałam,patrzącnaniego.
Gabrielponowniewyjąłmipapierosazręki,zaciągnął
się,poczymzbliżyłsięniebezpiecznieblisko.Musnął
wargamimoje,agdyjebezwiednierozchyliłam,
delikatniewypuściłdymwmojeusta.Resztamojego
zdradzieckiegociałazadrżała.Odsunąłsięodrobinę,
pozwalającmiwypuścićdym.Oniemiałam.Lubjakkto
wolisparaliżowałomnieporazkolejnytejnocy.
Gabriel,korzystajączokazji,żeniezostał
odepchnięty,uznałmójbrakreakcjizazgodędodalszych
działańiwbiłsięwmojeusta.Jużniezmysłowo.Teraz
byłotowręcznachalneiaroganckie.Wdarłsięjęzykiem
domoichust,poczymbardzoszybkoisprawnieodnalazł
mójjęzyk,rozpoczynającznimzmysłowytaniec.Albo