Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
bardziejdzikągonitwę.Jegolewadłońprzytrzymywała
mikarkiwplątałasięwloki,aprawapowolizjeżdżała
zpleców,zatrzymałasięnapośladku.
Oderwałsiępochwili,patrzącrozognionymwzrokiem
wmojeoczy.Jegoźrenicepociemniały.Terazniebyły
lazurowe,byływręczgranatowo-czarne.
Niepowiedział.Tonieustnikanipomadka.
Totyjesteśtakasłodka.Malinowa.Znówzbliżyłswoje
ustadomoich.Iznówbyłzmysłowyidelikatny.
Kąsałlekkomojeustaswoimi,ajegorękazpośladka
przeniosłasiępodsukienkę,naudo.Dotykałdelikatnie
koronkowegozakończeniapończochy,zbliżającsięcoraz
bardziejdowewnętrznejstronynogi.Zadrżałam.
Napewnowyczułgęsiąskórkępodopuszkamiswoich
palców,którecorazśmielejsunęływgórę.Jednocześnie
pogłębiałpocałunki,zamieniałjenabardziejzuchwałe,
ajapoddawałamsiętemubeznajmniejszegooporu.
Czekałamnajakieśczerwoneświatełko,które,naBoga,
powinnosięjużzapalićwmojejgłowie.Lubmożechoćby
jakiśwewnętrznygłos,aniołeknaramieniu.Cokolwiek.
Alenic.Zero.
Null
.Mójmózgzmieniłsięwplazmę.
Wjakiśglutkonkretnie.
Hydraulikachybateżnawaliła,bozrobiłamsiętak
mokra,żegdytylkoGabrieldotknąłpalcamibielizny,
zamarł.Świetnie.Terazobojebyliśmysparaliżowani.
Brawomy!Jednakonmiałchybawięcejolejuwgłowie
lubdoświadczeniawtakichsytuacjach,bootrząsnąłsię
pierwszy.
Jezu,aletyjesteśmokra.Itodlamnie…Dotknął
swoimczołemmojego.Jegooczynadalbyłyciemne,ale