Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Judyta
Dowieczoruślęczałamnadaktami.Jakzresztą
codziennie.Ostatnimiczasytojaotwierałam
izamykałamkancelarię.Nochybażezaczynałamdzień
odrozprawywsądzielubspotkanianamieście,alewtedy
teżczęstowcześniejprzyjeżdżałamdobiura.
Pracoholizm?Raczejchęćwypracowaniarenomy
naprzesyconymrynkuprawniczymiprzedewszystkim
utrzymaniakancelarii.Niemogłamsięoszukiwać,jeśli
chciałamzarabiaćiprowadzićwłasnybiznes,musiałam
sięmupoświęcićbezreszty.Dlategowychodzenie,gdy
zaoknembyłojużzupełnieciemno,takjakdzisiaj,nie
byłodlamnieniczymnadzwyczajnym.
Jeszczerazsprawdziłam,czyzamknęłamoknaiszafę
zaktami,apotemzaryglowałamdrzwinaobazamki
inacisnęłamklamkę,bypotwierdzić,żenapewno
zamknięte.Podtymwzględembyłamtrochę
przewrażliwiona,alewolałamdmuchaćnazimne,niż
potemznowuniepotrzebniezaprzątaćsobiegłowę.
Miałamteżswojepowody.Beztroskieżycieniebyło
mipisane.
Wsiadłamdoswojejnowiutkiejmazdyizanim
odpaliłamsilnik,włączyłammuzykę.Zawszepomagało
misiętozrelaksowaćpociężkimdniu.Kiedyzgłośników