Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wystarczającodużonagłowie.Niepowiedział,októrej
mogęsięspodziewaćtelefonu,itrochęmnietoirytowało.
Lubiłemmiećwkalendarzuwszystkozaplanowane
codogodziny.Porządekpozwalałmilepiejorganizować
pracę.Ijeszczetezajęcianaaplikacji…Wogólebyło
mitonienarękę,niemogłemjednakodmówićmojemu
mentorowi.MecenasWalisiakbyłwybitnymznawcą
prawagospodarczego,właściwiesiedziałemwtym
odwielulatdziękiniemu.Skorotomniepoprosił
ozastępstwo,znaczyłotomniejwięcejtyle,żedarzył
mniezaufaniemiżeniemogłemgozwieść.
Spojrzałemnazegarek,byupewnićsię,ilemamjeszcze
czasudowykładu,iuświadomiłemsobie,żejeśliwtej
chwiliniewyjdę,tonapewnosięspóźnię.Poderwałem
sięzmiejsca,zostawiającniedokończonąumowędla
jednegozklientów,iruszyłemwstronępodziemnego
parkingu,gdziejakzawszezostawiłemsamochód.
Warszawaotejgodziniebyładośćmocnozakorkowana.
Pomyślałem,żemożelepiejbyłobypojechaćkomunikacją
miejską,aleodrazuupomniałemsięwmyśli.Zabardzo
ceniłemsobiekomfortiwygodę.Ktobypomyślał,żejako
studentliczyłemkażdązłotówkę,anauczelnięchodziłem
pieszo,wychodzącdwiegodzinywcześniej,byletylko
zaoszczędzić.Jaktosięczłowiekszybkoprzyzwyczaja
dodobrego…Swojądrogą,zmiejscaszkoleniamiałem
zaskakującobliskododomuigdybynieto,żeczekało
mniejeszczemnóstwopracywkancelarii,pewnie
skusiłbymsięnawcześ​niejszypowrótdomieszkania.
StałemwłaśniewkorkunaCzerniakowskiej,kiedy
natablecieradiawyświetliłmisięnieznanynumer.
Dotknąłemzielonejikonki,nieodrywającwzroku
oddrogi.
Tak,słucham?
Dzieńdobryodezwałsięcałkiemprzyjemny,kobiecy