Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Nicztegododałześmiechem.
Nie?Wmoimgłosiesłychaćbyłozawód.
Nie…
Dlaczego?
Bointeresyrobięwyłączniezosobami,któreznamlubjestem
wstanieprześwietlić,ajanieznamnawetpaniimienia.
Ach,więcotomuchodziło.Chciałpoznaćmojedane.Spryciarz.
NazywamsięOrianaSacciprzedstawiłamsię.
Jużlepiejskomentował.Toczymsiępanizajmuje,pani
Oriano,wprzerwiemiędzynieszlachetnymiinteresami?
ProwadzębutikprzyViaRipettaodpowiedziałam.
Dobrzewiedzieć.
Zamierzapanzrobićumniezakupy?Popatrzyłamnaniego
wyzywającoizagryzłamseksowniedolnąwargę.
Ktowie…
Ztymmożebyćdrobnyproblem…Sprzedajęsukienki,anie
smokingiimaski.
Wtymmomencierozległsiępierwszydzwonekoznaczający
koniecznośćpowrotunasalęwidowiskową.
Cholera…Takbardzoniechciałamwracać,byoglądaćwygibasy
nieszczęsnychtancerzy.Zdecydowanieciekawszywidokmiałamteraz
przedoczami.
Ikoniec„randki”.Westchnęłamciężko.
Byławystarczającamruknął.
Naprawdę?Tychkilkazdań?zapytałam,niekryjąc
rozczarowaniawgłosie.
Zdobyłemadres.Celosiągniętyodparłzrozbawieniem.
Dowidzenia,paniSacci.
Pannopoprawiłamgoznaciskiem.
Pannopowtórzyłiwspierającsięnalasce,ruszyłwstronę