Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Fabio
–CHIARO…SKARBIE…–Przyciągnąłemmojąukochanądosiebie,
aonazalałasięłzami.–Cośnietak?Robiłemcośzbytgwałtownie?
Niechciałemwidziećjejrozpaczy,azwłaszczawtakiejsytuacji.
Niemogłemznieśćjejkrzywdy.Kochałemjąibyłemgotówporuszyć
nieboiziemię,bylebytylkobyłaszczęśliwa,bylebyniepłakała.
–Powinnaśmipowiedzieć.Myślałem,żebyłocidobrzei…
–Bobyło,możenawetlepiejniżdobrze–załkała.
–Kochanie,cosięwtakimraziestało?–zapytałemzniepokojem.
–Nic…
–Chiaro!Wiem,żetonieprawda.
Przyjrzałemsięjejuważnie.Byłakłębkiemnerwów.Tenwidok
łamałmiserce.Niepowinnapłakać.Jejłzyraniłymojeserceniczym
odłamkiszkła.Cierpieniemojejżonybyłomoimcierpieniem.Ajatak
bardzochciałbymprzynieśćjejulgę!
–Niechcęcięmartwić.Tomojagłowa.Nicwięcej.Masztyle
własnychsprawiproblemów,żeniepowinnamzadręczaćcię
swoimi…
–Ależpotowłaśniemaszmnie.Abyśmydzielilisięnietylko
szczęściem,aletakżesmutkiemczyżalem–odpowiedziałemłagodnie
ipogładziłemjejdługiekręconewłosy.
–Wczorajrobiłambadania–przyznała,adługacisza,która
zapadłapotymwyznaniu,momentalnieuświadomiłamiichcel.
–Dlaczegominiepowiedziałaś?–zapytałempoważnie.
–Pojechałbymztobą.
–Miałeśposiedzeniekomisji.Niemogłamzaprzątaćcigłowy
czymśtakbanalnym…