Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Oriana
NIEPOWINNAMTEGOROBIĆ,alezwyczajnieniemogłamsię
powstrzymać.Kiedyczegośpragnęłaminaprawdęminaczymś
zależało,bezwzględunaokolicznościczykonsekwencjerobiłam
wszystko,bynależałotodomnie.
Takbyłoitymrazem.
PoprostunieumiałamsobieodmówićzamienieniazeScorazzim
kilkusłów,zwłaszczagdydostrzegłam,żeniebyłoprzynimżony.
Wpadłamnaniegozpremedytacją,amokrasukienkastanowiłaidealny
pretekstdorozpoczęciakonwersacji.Stałamwięcprzednimiwreszcie
mogłammusięprzyjrzećzbliska.Niedałosięukryć,żebył
tointeresującywidok.
Fabiobyłwysokiiświetniezbudowany.Smokingleżałnanim
idealnie.Mężczyznaemanowałelegancją.Trudnobyłojednak
powiedziećcośojegotwarzy,gdyżzwyjątkiemustskrywałaczarna
maskaozdobionakwiatowymiornamentami.Dostrzegłamjedyniejego
układającesięwfalewłosysiwiejącenaskroniachorazniezwykłą
głębięjegoczarnychoczu.Temroczneibezdenneoceanywabiły
ikusiły.Mogłabymsięwnichzatracić…
Cholera.Nieliczyłamnatakąchemięjużnapierwszymspotkaniu.
Tozagraniebyłowpełniinteresowne,tymczasemmojeciałonad
wyrazentuzjastyczniereagowałonabliskośćtajemniczegomężczyzny.
Byłamzaciekawionatym,cosobąreprezentował.Intrygowałomnie
jegokalectwo:to,żewspierałsięnaczarnejlasceikulałorazto,
żeopróczobliczazakrywałtakżeręce.Scorazziłamałkonwenanse
izasadyrządzącetympaskudnymświatem:podczasgdyktośinny
wjegosytuacjizałamałbysięizamknąłwczterechścianach,abynikt