Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ogarnęłamniepanika.Ostatniedwalatanauczyłymnie,żewtym
środowiskunicniejestpewne,apoczuciebezpieczeństwatokwestia
niezwyklezmiennaikrucha.
–Spróbujęgozgubić,niechsiępanitrzyma–oznajmiłmój
towarzysz,poczymgwałtownieskręciłwlewowniewielkąuliczkę
międzyciasnorozmieszczonymikołosiebiedomami.Potempowtórzył
tenmanewrjeszczekilkakrotnie,krążącpoprzedmieściachCagliari,
bynastępniepoczekaćwjednymzzaułkównarozwójwydarzeń.
–Wyglądanato,żepozbyliśmysiętypa–stwierdził
zzadowoleniemiwyjechałznaszejkryjówkinagłównądrogę.
Jużmiałamodetchnąćzulgą,gdynagletużprzedmaskąlimuzyny
wyskoczyłczarnymotorzeswoimmrocznymjeźdźcem.Zrobiłtotak
gwałtownie,żemójszoferztrudemzapanowałnadautem.Pisnęłam
przerażona.
–Ożeż,kurwa!–zakląłkierowca.
Jechaliśmyteraztużzamotocyklistą,któryzdawałsiędoskonale
znaćtrasęnaszegoprzejazduikierowałsięnadrogęwylotową
zestolicySardyniiwiodącąwstronęCastellodeiCorvi.Ledwie
zdążyłamzwrócićuwagę,żenaplecachkombinezoniunatrętnego
jeźdźcaznajdowałsięzłoto-czerwonyptakotoczonypłomieniami,gdy
mójszoferwykonałgwałtownymanewrizpiskiemoponzjechał
napobocze.Zulgązauważyliśmy,żeprzeszkadzającynammotor
odjechał.
–Cotobyło?–jęknęłam,rozprostowującpalcekurczowo
zaciśniętenabrzeguwyłożonejskórąkanapypasażera.
–Niemampojęcia,paniChiaro.Możetojakiśpaniwielbiciel
–odpowiedziałmężczyzna,wycierajączroszonepotemczoło.Poraz
kolejnypróbowałpołączyćsięzochroniarzami,którzypowinninam
towarzyszyćwdwóchSUV-ach.Ciuparciemilczeli,aichautniebyło
nigdziewpobliżu.–PoproszęCastellodeiCorvioprzysłanieposiłków