Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
GarethBlackmoorewtoczyłsiędośrodka,zanimjegomłodszybrat
GawainikłębowiskokuzynówBlackmoore’ów,awszyscytylkoopół
krokuodkompletnegopijaństwa.
– Wszechświecie,pogrzałocię?– jęknęłamprzezzaciśniętezęby,
ledwopowstrzymującsięprzedukryciemtwarzywdłoniach.
I,jakożenajwyraźniejwprzeszłymżyciudopuściłamsię
niewyobrażalnychzbrodninadzieciachimałychkotkach,Gareth
podszedłdobaruiopadłnastołekobokmojego.Jegoekipapodążyła
zanim,wciążprzepychającsięirechocząc,izajęłapozostałemiejsca
przybarze.
– Heeej!– zawołałGareth,jakbyśmywpadalinasiebieregularnie.
Uśmiechnąłsiętymkrzywymuśmiechem,którykiedyśzmieniłcałe
mojeżycie.Kiedyodgarnąłzczołakosmykpiaskowychwłosów,całe
mojeciałonapięłosię,zażenowanebliskościąiokrutnieznajomym
gestem,którydawnopowinnambyłazapomnieć.– Zajęte?
– Tak– wydusiłam,czując,jaksercepodchodzimidogardła.– To
krzesłojestzajęte.
– Serio?– Garethuniósłbrewizamaszystymgestemwskazałpuste
miejscawpubie.– Niewidzętunikogo.
– Widzisz,chodzioto,żetomiejscezawszebyłozajęte.Madługą
tradycjębyciawieczniezajętym,więc…
Zmrużyłoczy,wciążuśmiechającsięnonszalanckoistarając
ustalić,czyrobięsobiezniegojaja.
– Tomożeposiedzęnanim,pókiprawowitywłaścicielniewróci…
Cootymmyślisz?– zaproponowałkonspiracyjnymszeptem,
pochylającsięnademną.Byłtakblisko,żeczułamdobiegającyzjego
ustzapachpiwa.– Tobędzietakikompromis.
Odsunąłsięodemnie,gwałtowniekołysząccałymciałem,istuknął
kłykciamiobar.Kiedyniedoczekałsięodpowiedzi,pstryknął
palcamiwkierunkuMorty’ego,jakkarykaturasamegosiebie–
zarozumiałypijak.
– Hej,stary,rundkaDonJulioRealdlacałejekipy!
WpatrywałamsięwGaretha,przerażonafaktem,żejakimścudem
jegoprawdziwapostaćbyłajeszczegorszaniżmojenajgorsze
wspomnienia.
– Czyty…seriopstryknąłeśpalcaminażywegoczłowieka?
– PrzecieżtotylkoMorty!– zawołałGareth,rozkładającszeroko
ramionazpijackąserdecznością,natylegwałtownie,żeomalnie
walnąłmniełokciemwczoło.– Mortytostarykumpel.Nie
przeszkadzamuto,prawda,Morty?