Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zmuzułmańskimsprzedawcą,którystraszniekaleczył
francuski.Nażartobliwąuwagę,żecienkomuidzie
mówieniewtymjęzyku,przedstawiłargumentnaobronę
swychumiejętności,żeprzecieżcałyrokuczęszczał
douczącejfrancuskiego„szkoływieczorowej”(pofr.
„écoledesoirée”).Siostrazapewniłagonaodchodnym,
żejeszczelepiejbymuszło,gdybywodpowiednimczasie
chodziłdonormalnejszkołydziennej.Koniecpierwszej
scenki.
Wracamydodomu.WczasierozmowyEspérance
zaczęłamispontaniczniedziękowaćzaogrompracy
włożonejwbudowęnowejszkoły,etc.,etc.Jakorasowy
bratmniejszyzacząłemsięwymawiaćiskromnie
umniejszaćmezasługi.Aleonanastajeprzyswoim:
–Zobaczysz,żenowejszkolenadamytwojenazwisko.
Tuprzyszłamiwsukurszbawiennamyślnaochłodę
gorliwościmniszki:
–Popatrz,wszyscyludzienazywająszkołękatolicką
wNdim„écoled’Espérance”(espérancepofrancusku
znaczynadzieja,awięc„szkołasiostryEspérance”równie
dobrzejest„szkołąnadziei”).–Jakżewięc–ciągnędalej
–możeszmyślećozmianietegoimienianamoje
nazwisko?(Wie,żeWieczorekpofrancuskutodokładnie
„lasoirée”.)Chceszwięcze„szkołynadziei”zrobić
„szkołęwieczorową”?Przypomnijsobietegogościa
zMbaiboum,którydotakowejuczęszczałijakie
sąefekty?Mizerne!Lepszezdecydowanietwojeimię
dającenadziejęnajutro,niżmojeobskurnenazwisko.
Koniecscenkidrugiej.Obroniłemsię.Siostra
skapitulowała,pozostającprzydotychczasowejnazwie.
Bogu–coboskie,cesarzowi–cocesarskie
Przejrzałemto,comdotychczasnapisałi–ozgrozo
–straszniesięprzechwalam.Koniecznietrzeba
miprzywrócićtemurealnywymiar.Jakantidotum