Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żeumarłaprzezniego.
Pogodziniezaparkowałparęprzecznicodhotelu
ipokrótkimmarszuwkroczyłdośrodka,salutując
imamrocząc„HeilHitler!”dokażdego,kto
gopozdrawiałpodrodze.Bezsłowaominął
recepcjonistęzakontuaremiwpatrzonegowniego
zuwielbieniemgońcahotelowego.Napiętrzewpadł
napokojówkęzmieniającąpościel.Samymigestami
isrogimipomrukamiskłoniłją,bygowpuściła
doapartamentuzajmowanegoprzezladyMarlowe.Kto
bysięośmieliłodmówićoficerowiSS?Znałtylkokilka
słówponiemiecku,aleporadziłsobie.Celosiągnięty.
Naśrodkupokojustałkuferpodróżny.Miałzmetr
długościisześćdziesiątcentymetrówwysokości,
wpodstawiekółeczkadoprzesuwania.Drewniana
konstrukcjawzmocnionabyłamiedzianyminitami
iobitaskórą.Obmacałpalcamiszczelinyispojenia.
Rozległsiędzwonektelefonu.
Chucknieodbierał.
Telefonzadzwoniłkilkarazy,aonczekałbezruchu.
Niemiałodwagipodnieśćsłuchawkianinawet
poruszyćsię,jakbyirytującydźwiękprzerzuciłpomost
międzynimanieznanąosobąpodrugiejstronie.
Wreszciezapadłacisza,któraniemaldzwoniła
wuszach.Zamknąłdrzwi.Ktokolwiektobył,możeteraz
byćwdrodzenagórę.
Nacoczeka?Gapieniemsięnakufernieprzywróci
utraconegożycia.Szarpnąłmiedzianyrygiel,alezamek
nieustąpił.Byłzamkniętynaklucz.
Akluczaniebyłonigdziewzasięguwzroku.
Tomunieprzeszkodzi.Nabrałdoświadczenia,gdy