Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wżadnejzpięciufirm,doktórychzadzwoniłam,niktnieode-
brał.
Informatykłypnąłczujnie,aleostateczniezdobyłsięnakpiący
uśmiech.
—
Możedlatego,żewBengalurujestczwartarano?
Daivaprzygryzławargę.Dzwoniąc,faktycznienieuwzględniła
różnicyczasu.Naszczęścieniebyłtojedynytrop.
—
Trzyztychfirmmająidentycznyszablonstronyinternetowej.
—
Wiem.
—
Dennissztywnowzruszyłramionami.
—
Samimje
stawiałem,wkońcujesteminformatykiem!Askoromiałemjuż
opracowanyszablon…
—
Chybaopłacony!
—
Daivaweszłamuwsłowo.
—
Wźródle
stronyjestnazwaagencji,któragostworzyła.Agencjitrzaskającej
podobnestronyzadziewiętnaściedziewięćdziesiątdziewięćplus
podatek!
Haxzrobiłjeszczejedenobrótnakrześle,drapiącsiępoczarnej
czuprynie,wreszciepokręciłgłowązewspółczuciem.
—
Słuchaj,rozumiem,żesamotnośćcięfrustruje.Rozumiem,
żejesteśzła,żewybrałemAlexa,aletoniepowód,żebywykazy-
waćsiętakimbrakiemprofesjonalizmu.
—
Dennis,nieróbzemnieidiotki!
—
jęknęłaDaiva.
—
Niemasz
pojęcia,wcosięwpakowałeś!
Zbezsilnejwściekłościukryłatwarzwdłoniach.Zachowanie
Haxatylkoutwierdziłojąwprzekonaniu,żecośukrywa,alemęż-
czyznawyraźniesięzaciąłiniezamierzałpowiedziećniczegopo
dobroci.Dowyborumiałaalborzucićnaszalęichprzyjaźńina-
tychmiastzintensyfikowaćśrodki,albozadzwonićdoGrahama
izwalićproblemnaniego.Patrzącnazaangażowanie,zjakimpod-
chodziłdosprawy,niebędziesiębawiłwpodchodyipoprostuwy-
korzystaswojemożliwości,byzłamaćinformatyka.Umiałtorobić.
NieświadomyniebezpieczeństwaDenniszmrużyłchytrzeoczy
iprzyglądałjejsiędłuższąchwilę,wreszciezrobiłtajemnicząminę
izniżyłgłosdoszeptu:
—
Słuchaj,możepoprostusąpowody,dlaktórychmojahisto-
riazawodowaniejesttaktransparentna,jakuwiększościludzi?
Tam,skądpochodzę,niemógłbymsobietakotwarciepogadać
omoimnowymchłopaku,rozumiesz?Ajeślibymsięwydał,zaraz
37