Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Odetchnęłamzulgą.Chociażtoudałomis
wmiarędopasować.TeraztelefondoBeaty,
wyjaśnieniecałejsytuacji,wtymsprawapożyczki
walizki,bonaswojąwzaistniałychokolicznościachnie
miałamjużcoliczyć,ibędęmogłasiępakować.
Odziwo,„ciotka”wiadomośćomoimwcześniejszym
przyjeździeprzyjęłapogodnie,tylkowalizkękąśliwie
skomentowała:
Tytozawszemusiszmiećjakieśprzeboje!
Fakt.Przyznałamjejcałkowitąrację.
Potymcałymnapięciuwyjęciezszafiupchanie
mojegodobytkupodróżnegozkoniecznościdomałej
walizkiiturystycznejtorbyszłominiezwykleopornie.
Guzdrałamsięztymprawiedopółnocy.Nazajutrz
znarastającymbólemgłowypoddałamsięzabiegom
fryzjerskimikosmetycznym.Efektbyłzadowalający.
Wdomuzażyłamśrodkiprzeciwbólowe,cośtam
przekąsiłam,naszykowałamsobiejakietakiekanapki
nadrogęimogłamwreszciejechać,modlącsię
wduchu,abyznowuniespotkałamniejakaśprzykra
niespodzianka.
DrogadoWiedniaprzebiegłabezzakłóceń.Mój
kierowcaokazałssympatycznymchłopakiem.
Opowiedziałoswojejpracywstadniniekoninieopodal
Wiedniaioprzygotowaniachdojegowesela,które
miałosięniebawemodbyć.Jawzamianstreściłam
mukarieręzawodowąsynów.Gdywyczerpałysięnam
bieżącetematy,taktowniemilczeliśmy.Cieszyłamsię,
żejazdaosobówkązapewniaowielelepszykomfort
aniżelibus,wktórymfotelebliskosiebieinie