Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
~PIELGRZYMKA.DZIEŃI~
Poniedziałek
PoranekwWiedniubyłmglistyiwietrzny.Mając
nasobiebluzkęzkrótkimrękawkiemicienkiżakiecik,
woczekiwaniuprzeddomemBeatynatransport
nalotniskozdążyłamporządniezmarznąć.Dobrze,
żechociażdżinsydługiewłożyłam.Pocieszałamsię
myślą,żejużniedługo.WIzraelunapewnowygrzeję
sięnasłońcu!PrzyjechalipomniepanZenekzeswoim
szwagrem,którynieleciałnapielgrzymkę,byłtylko
naszymkierowcą,iZosia,mojaprzyszła
współlokatorka.Wymieniłyśmyuściskdłoni.Wtrakcie
rozmowypadłysondażowepytaniastancywilny,
dzieci,praca,dometc.Szybkozdołałamprzełamać
nieufność.Jużwysiadajączsamochodu,byłamprawie
pewna,żeznalazłamwZosipokrewnąduszę.Jaksię
późniejokazało,onatakże.Jedyne,comnietrochę
wniejirytowało,tojejpiskliwy,małowyraźnygłos.
Mamwadęsłuchuijestemnatoszczególniewyczulona.
Gdyzaczęłamnieogarniaćirytacja,szybkosięsama
zbeształam.Przestań,niejestźle,atyszukaszdziury
wcałympomyślałam.Podobnewrażenie,żewszystko
dobrzesięukłada,odniosłam,stojącwholulotniska
podczaszbiórkiuczestnikówpielgrzymki.Zulgą
odnotowałamfakt,żeprzectnawieku,przynajmniej
wizualnie,jestzbliżonadomojego,czyliwieku