Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
raczejniebyło.Wywnioskowałam,niewiedząc
dokońca,czynapewnosłusznie,żeposkarżylisię
nanasdwajksięża,którzytutajgościnieprzebywali,
zajmującpokójnatymsamympiętrzecomy.
OddałamnaszkluczZosi,którauprzedziłamnie,
żeudajesięnadłuższeposiedzeniedołazienki,
ipoprosiła,abyjejnieprzeszkadzać.Odwczorajsię
biedaczkamęczy.Jaucieszyłamsięzdarowanegonam
jeszczewolnegoczasu,bezskrupułówdolałamsobie
półfiliżankikawyipobiegłamprostodopalarni,nie
przejmującsięzdziwionymiminamiwokół.Filiżankę
zdążęodnieść,zanimsięktokolwiekwkuchni
zorientuje.Wpalarnizabawiłamkrócej,aniżelibym
chciała.Woda!Niemamyjejprzygotowanej!NaZosię
siedzącąniewiadomojakdługowubikacjinie
macoliczyć!Muszęszybkosamatozorganizować!
Zbiegłamilesiłwnogachnadółzfiliżanką,pechowo
napataczającsięakuratnasiostręochmistrzynię.
−Oddaję!
Odstawiającfiliżankęnatacęzbrudnymi
naczyniami,jednocześniewykonałamobrótwtył,
uniknąwszytymsamymreprymendy,doktórejsiostra
jużsięprzygotowywała,alenaplecachitakpoczułam
nagannywzrok,jakimmnieotaksowała.
−Zosiu,cozwodą?−zawołałam,wparowując
dopokojuzdyszanapobieguzgórynadółizpowrotem
napierwszepiętro.Zzazamkniętychdrzwiłazienki
dosłyszałam:
−Bierzzestołubutelkiibiegnijnadółjenapełnić.
Mojajestpusta.Wypiłamcałą,zażywająclekarstwa.