Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Poczekajchwilępowiedziałtata.
Tato,nie.Chodź.Meczjużsięzaczął,musimyzająć
miejsca.
Aleonniesłuchał.Alkoholowyciągznaczyłdlaniego
więcejniżspędzenieczasuzsynem.Jeszczewtedy
uważałemgozaautorytet,aleszybkopozbyłemsiętego
złudzenia.Zkażdymkolejnymdniemżyciazaczynałem
lepiejrozumiećmechanizmyspołeczne.Zrozumiałem,
żetataprzysporzymitylkoproblemów.
Najpierwprzywitałsięzkilkomakolegami,którzybyli
jużsolidnieurobieni,prawiejakon.Potemwszedł
dośrodkaizniknąłnadziesięćniekończącychsięminut.
Chciałemwejśćzarazzanimigostamtądwyciągnąć,ale
dziecimiałyzakazwstępu.Zresztąotyła,ordynarnie
umalowanainiemiłaekspedientkaspojrzałanamnietak
gniewnymwzrokiem,żeodwróciłemsięnapięcie
iusiadłemsamotnienakrawężniku.
Odczekałemdokładnieminutę,którąodmierzałstoper
elektronicznegozegarkazszesnastomamelodyjkami.
Najlepszyprezent,jakimogłemdostaćnakomunię.
Wszyscytakiedostali,więcniktniebędziezemniedrwił,
żejestembiedny.
Bardziejniżbiedęwytykanomipijanegobezprzerwy
tatę.Zupełniejakbytobyłamojawina,żepił.Czy
wybrałemgonaswojegorodzica?Tomnienajbardziej
bolało.Byłemmiejscowympopychadłem,zktórymnikt
sięnieliczył.Aniwszkole,aniprzedblokiem.Miałem
kilkunicnieznaczącychkolegów,alenikogo,ktotak
naprawdęmógłbyobronićmnieprzedcałymzłemtego
świata.