Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ2
IDA
Kiedyśwolni,zawszemieliśmysięzczegocieszyć.
Dzisiajzniknęłyznaszejtwarzybeztroskieuśmiechy.
Pezet
Warszawa,2020rok
Donastępnego!woładomniejednazestewardes.
Pa!Odmachujęjej,drugąrękąsięgającpotelefon.Wybieram
numerjedynejosoby,którąwtejchwilipragnęusłyszeć.
Cześćdziadku!Właśniewylądowałam!Jużdociebiejadę…
mówięspokojniedomikrofonu.
Iduś,kochanie!JakParyż?
Śmierdzącyjakzawszekwituję,nacoodpowiadamiśmiech
dziadka.Zajrzętylkodobiurainiedługobędę,dobra?
Oczywiście,janigdziesięniewybieramodpowiadałagodnie
dziadek.
Notocześć!żegnamsięszybko.
Oczywiście,żedziadeknigdziesięniewybiera.Niedowładlata
temuprzekreśliłjegokarierę.Obecnieprzebywawdomuspokojnej
starości,gdziemadostępdoniezbędnejopieki.Zerkamprzezramię
naterminal.Jeszczenikomuniepowiedziałam,żelotzParyża
doWarszawybyłmoimostatnimprzelotemwtejfirmie.Redukcja