Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ztego,któryośmieliłsięwtrącić.Rozmowaiuwagagapiówprzeniosła
sięwinnemiejsce.
–Miastemrządziten,ktomapodsobąmilicję.–Wyszczerzył
zęby.–Miastemrządziten,ktoobstawiadziaławFortCharles.Atym
kimśjestwłaśnieMorgan.Jegoludziekontrolującałąwyspę.Szkodzą
naszyminteresom…
–Ico?Myślisz,żejaknaszczasznajegosyna,togosprowokujesz?
Sądzisz,żeopuścibezpiecznąplantację,swojąmałąfortecę,iwyjdzie
sięztobąpojedynkować?
PoliczekCrowazadrżałwrazzpojawiającymsiękrzywym
uśmiechem,sięgającymbliznynajegoprawympoliczku.Mężczyzna
wytrzymałspojrzenie.
–Skorogotuprzysłał–ciągnąłHiszpan–toraczejmunanimnie
zależy.
–Uważaj,Antonio,darzętwojegokapitanamireminieszukam
rozbratu,alewystępującprzeciwkomnie,prosiszsięokłopoty.Może
chceszmipowiedzieć,żepodobającisięrządywPortRoyal?Może
chceszmipowiedzieć,żeplujesznanasząsprawęinieuważaszsię
zajednegoznas?Co,Hiszpanie?Zgubiłeśgdzieśjęzyk?
–Krwawookiitenchłopak…
–Co?
–Zniknęli.
Crowniechciałdaćsięnabrać.Zbytdobrzeznałtakiesztuczki.Jego
zionącerumemustarozwarłysięwkruczymuśmieszku.Palec
wskazującyzłowrogozakołysałsiętużprzedoliwkowątwarzą
Hiszpana.
–Oliver–odezwałsięjedenztychwzielonkawychpłaszczach.–
Oninaprawdęzniknęli.
Antoniosięniemylił.Crowniewierzyłwłasnymoczom.Tam,
gdzieprzedchwiląsiedziałsynHenry’egoMorganawraz