Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Bardzopaniąprzepraszamy,tapanijużtuniepracuje
–rozległsięgłoswłaścicielki.
–Niepracuje?!–Olacisnęłalakieremdowłosów,który
wylądowałwkoszu,jakbyodlattrenowałatakierzuty.
–Pewnie,żeniepracuje!Mampracowaćukogoś
podwumiesięcznychkursachfryzjerskich?Niemacie
oniczympojęcia!Niewiecie,cotojestprawdziwa
sztuka!
–Olu,uspokójsię,niewarto...–Ankawiedziała,
żetodopieropoczątek,boktojakkto,aleOlapotrafiła
robićawantury.Itojakie!
–Wynocha!–wrzasnęławłaścicielka.–Zabierajsię
stąd,natychmiast.
–Zprzyjemnością–odpowiedziałaOlaizaczęła
pakowaćswojerzeczy.
Wtorbiewylądowałydwieparynożyczek,lokówka,
profesjonalnelakiery,grzebienieibrzytwa.Jeszczetylko
maszynkadopodstrzyganiaigotowe.Obejrzałasięprzez
ramięnamilczącąterazklientkę.
–Będziepanizadowolona,zobaczypani–oznajmiła
zgodnościąiwyszłazuniesionąwysokogłową,zaniązaś
AniaiZośka,któraśmiałasięszaleńczojaknanajlepszej
komediiwkinie.
Stałyterazprzedzakładem,aOlawciskaładłonie
wrękawy,bonawetniezdążyławłożyćpłaszcza.Ania
chodziłatamizpowrotem,łapiącsięzagłowę,aZosi,
któraniedarzyłasympatiądrugiejżonyojca,lśniły
zradościoczy.
–Potrzechdniachmniezwolnili!Potrzechdniach!
Wżyciu...wżyciuniemielilepszejpracownicyniżja.
Amatorzy.–Olastanęłabezradnie,niewiedząc,corobić.
–Zośka,pomóż,zobacz,cosięzniądzieje–poprosiła