Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Nieśmierdziećitrzymaćlinię.Nieznamważniejszych
postanowień.Rankiemsadzamtyłekprzedlustremipatrzęnaswoją
twarz,czyprzypadkiemwkońcuniechcepowiedziećmiczegoś,
oczymniewiem.Nie,alegapisięnamnietak,jakbytegosamego
oczekiwałaodemnie.Taktosięnigdyniedogadamy,mimowszystko
każdegorankapróbuję.Możekiedyśustąpi.Czasemwyglądajak
chucherko.Maptasikształtiabsolutnieniewinnyuśmiech.Kiedy
indziejjestzeszmaty,jakzacerowanawpośpiechupiłkanożna,
zresztąprosisięokopniaka,nimzostanieuzgodnione,cozniądalej
będzie.Leczwmiędzyczasietaboretzaczynaodciskaćminatyłku
kwadrat,czuję,jakprzezjegobrzegiprzelewająsięmojebrzegi,które
niewystarczającozwarte,chociażniemamnadwagi,dzieńtrzeba
zacząćnawesoło.
Gdybymmiałapodwórze,wywijałabymsobieodkątadokąta
własnoręczniewiązanąbrzozowąmiotłąizawszeprzypracyczułasię
jakwtradycyjnymstrojuludowymnajarmarku.Nieto,cowpokoju,
wktórymsiębudzę,ubokuczasamimężczyzna,awkołopełno
plastiku.Jaknaprzykładmójplastikowyżółtyptaszekwklatce,która
wdodatkujestzmetalu,jakdlaprawdziwego,cieszymniespryt
zaradnościludzkiej.Ptaszekidentycznydlakażdego,wydmuchany
przezmaszynęwdalekichChinach,dlatego,mimożezrobionyprzez
dzieci,uskrzydlaodległością,którąprzebył,chociażtylko
naskrzydłachboeinga.
Przynajmniejnigdynieodlecidociepłychafrykańskichkrajów.
Itakzawszemismutnonajesienizpowodutychznikającychptaków.
Grzędują,choćniktichniezmusza,mająsamodyscyplinynapęczki,
machamdonichzulicy,wtensposóbchoćtrochęjednoczęsięznimi
wtroskach.Jednakogólnie,nawetjeślinieukładamisięspecjalnie
dobrze,niejestemtypemdepresyjnym.Zawszetakbyło.Ktośmógłby
powiedziećburdel,janazywamtoludzkimgniazdempełnymciepła
izakamarków,wktórychkryjąsięniespodzianki.Iniemam