Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
napodłodze,rozlawszywokółposłaniastróżkęwody.
Albonie,lepiej:niechzamoczywnafciesznurek
iotoczynimposłanie.Chociażtoitakniewiele
pomoże,botecholerstwachodząpościanach,włażą
nasufitizgóryskacząnaswojeofiaryuprzedzają.
Aha,ijeszczejedno,bardzoważne:jeśliktoś,kołokogo
śpisz,umrzewnocy,koniecznieodsuńsięodtrupa,
zanimwszystkiejegopluskwyprzejdąnaciebie
ostrze​gają.
Aśmierćczęstoprzychodziwnocy.Umierajątacy,
coniemająjużsiływspominaćulubionychpotraw,
którzywieczorami,leżącnapryczy,niechodząjuż
myśląpodomu,niezbierająwwyobraźnitych
wszystkichrzeczy,któretamwtedyzostawili,aktóre
teraztutajmoglibywymienićnacośdojedzenia.
Wciemnościwyszeptująswojeimiona,nazwiska,
adresy.Niechcąumieraćanonimowo,aleichimion,
nazwiskiadresówniemanaczymzapisać.Możektoś,
jakGienia,będziemiałnatylepojemnąpamięć,żeby
pomieścićjeszczetojednoimię,możektośzapamięta
ipowtórzyjeszczetychkilkanazwisk.Ranoci,którzy
jeszeptali,jużnieżyją.Ichśmierćjestszansą
nakolejnąlekcjęprzetrwaniadlażywych.Można,jak
koleżankaAdy,niezgłosićwładzomśmiercimatki.Nie
matrupa,kartkinachleb.Przeztydzień,dwamożna
byćtrochęmniejgłodną.Alegdyswójgłódzaczynają
zkoleizaspokajaćszczury,mamętrzebapochować.
Aniełatwowykopaćgróbwwiecznejzmarzlinie,która
na​wetla​temod​pusz​czanaj​wy​żejnametrwgłąb.
Naj​ła​twiejjest,je​śliumie​rajądzieci.
Naj​trud​niejjest,je​śliumie​rajądzieci.
WbarakuHanki,którazJózefinapodBiałymstokiem
przyjechałabezrodziców,zatozrodzeństwem
mieszkateraztrzydzieścipięćrodzin.Przyjednej
wspólnejkuchnitrzebapilnowaćnajmniejszej