Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Sy​be​ria
Tam,gdziekończąsiętory,zaczynasięlas.Araczej
tajga.Alekoniectorówtoniezawszekrespodróży.
Możnaprzecieżjechaćdalejzamarzniętąrzeką,
nasaniach,choćbyidwatygodnie.JakGienia
AugustynzPłoski(gdziestałojużsiedemdziesiąt
polskichgospodarstwianijednegopiorunochronu),
którazwagonuwysiadłapotrzechtygodniach.Był
4marca1940roku,pamięta,botoKazimierza,
ajechałznimijedenKazimierz,akuratmiałimieniny.
Wyładowaliichzwagonów,przewieźlidoportu,kazali
czekaćwstoczniowymhangarze.Mróztaki,żewnosie
zamarza,lódtakgruby,żeledworękiwystarcza,żeby
przezprzerębelzaczerpnąćwodyzrzeki.Każdego
rankapodjeżdżająsanie,wsiadająkolejnerodziny.
Augustynowienaswojąkolejczekajądziesięćdni,
kolejnedwatygodniejadąnasaniachpozamarzniętej
rzece.Wreszcieitapodróżsiękończy,zaczynasię
noweży​ciewba​ra​kach.
Odteraztobędąwaszedomy,teraztubędziecie
pracować,rodzićdzieciiumieraćsłyszą
odpilnującychniektórychposiołkówenkawudzistów.
Alecitrafiająsięrzadko,boteżniewielemają
turoboty.Większościzesłańcówpilnowaćbędzietajga,
innejstrażynietrzeba.Gienia,AdaiHanka,itysiące
in​nychdziew​czy​nekza​czy​nająna​ukęno​wegoży​cia.
Lek​cjapierw​sza:
Ktoniepra​cuje,tennieje
Naaklimatyzacjęczasujestniewiele.Zresztą,coone
tammajądorozpakowania,gdziesiętammają
urządzać.Wbaraku,zbudowanymprzezzesłańców,
którzytrafilituprzednimi,miejscajestniewielewięcej