Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
tojednakzignorowałam.
Zgięłamsięwpółizpochylonągłowąruszyłamprzedsiebie,
usiłujączobaczyć,wktórymkierunkuzmierzajążołnierze.Jużitak
byliowielezabliskomagazynu,wktórymsięulokowaliśmy.
Pomyślałam,żejeślizawrócępowłasnychśladach,możeich
prześcignę,zdołamdotrzećdobazyiostrzecinnych.
Postaciejednakpoprostusięzatrzymały…
Naroguskrzyżowaniapodeszłydozapadniętejfasadysklepu
żelaznego,poczymprzezrozbiteoknaweszłydośrodka.Usłyszałam
śmiechirozmowy–krewwmoichżyłachzwolniła.
Toniebyliżołnierze.
Pokonałamodcinekdzielącymnieodsklepu,poczymprzeciągając
dłoniąpościaniebudynku,dotarłamdooknaiprzykucnęłam.
–Gdzietoznalazłeś?
–Naprawdęnieźle,stary!
Znowuśmiech.
–Boże,niesądziłem,żekiedykolwiektaksięucieszęnawidok
bajgli…
Zerknęłamponadparapetem.Wśrodkutrzechnaszychagentów
–Ferguson,GatesiSen–pochylałosięnadkilkomaopakowaniami
zprzekąskami.Gates,byłyżołnierzNavySEAL,zabrałsię
dootwieraniapaczkichipsówztakąsiła,żeniemalrozerwałjąnapół.
Mająjedzenie.Niepotrafiłamtegopojąć.Mającojeść.Byłamtak
osłupiała,żemusiałamprzetwarzaćkażdąmyślzosobna.
Niedzieląsięjedzeniemzpozostałymi.
Czytaktowyglądazakażdymrazem,kiedyktośwychodzi
nazewnątrz?
Agencizawszelkącenęchcieliosobiściewyprawiaćsiępozapasy