Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Teraz,kiedyustąpiłstrachprzedlotem,odczuwałemwstyd.Woknie
wystawowymspotkałemswojeodbicie,któreprzypomniałomi,jak
dzielnieznówgrałemrolępodróżnego.Wszystkojaktrzeba,postawa,
ubiór,dobrodusznatwarz.Autorpodróżuje,boztegoniemożewyżyć,
zamieniasięwięcwżywyksiążkowyerzac,wysiadujenalotniskach
bla,boinaczejbla.Wnadziei,żeudamisięstrząsnąćobrzydzenie
samymsobąprzezchwilowepowiększeniegodonierealnych
rozmiarów,zamówiłemnapójpoangielsku,choćznajdowałemsię
jeszczewAustrii.Użyłemtonuobytegoświatowca.Zareagowano
zespokojemicierpliwością.
Kiedywróciłempodekrany,wyświetliłsięnumerbramki,aja
stwierdziłem,żestojętużobok.Dosłowniepięćmetrówdoprzejścia.
Aotoidowód:Toronto,OS4977.StamtąddalszylotdoCalgary,
potemsamochodemwsinądal,wgóry,wgóry,miłybracie.Niztego,
nizowegowymamrotałemsłowo„błogosławiony”.Naniekończących
sięławkachsiedziałojużparęosóbczekającychnatensamrejs,każda
zksiążkąwdłoniachniczymzkierownicą.Błądzącmyślami,
wyobraziłemsobie,żepracownicyliniilotniczej,kiedytakstojąpod
ekranemgotowidorozmowy,ztechnicznegopunktuwidzeniaznajdują
sięjużnaterytoriumkanadyjskim,taksamojakwambasadzie.
Naekranieskakałwiwewświecącyzielonypunkt.
Przypomniałamisiędrukarka,którąkiedyśmiałem.Pośród
zmieniającychsięwszybkimtempiesprzętówzdążyłasięzestarzeć,
choćdługoniedawałategoposobiepoznać.Alezczasem
nawszystkichwydrukachzaczęłyzostawaćduże,okrągłebiałeplacki.
Potemdrukowałajużprawietylkonabiało,alenadalpowoli
idokładnie,linijkapolinijce,niekiedyprzezparęminutnamyślającsię
nadjednymsłowem,jakErnestHemingway.Nakoniecpotrzebowała
półdnianajednąpustąstronę,mruczała,brałaoddechipróbowała
zebraćsięwsobie.Wprawymgórnymrogucałyczasmigałajejmała
zielonadusza:„nawiązywaniepołączenia,nawiązywaniepołączenia”.
Nie,nicmisięniestaniepowiedziałemdosiebie.Samoloty
wyjątkowobezpieczne.Aleczyboardingniepowiniensiępowoli
zaczynać?Jakbywodpowiedziktośobokmniepotrząsnąłbutelką
mleka.Przełożyłemsobietenodgłosna:Jeffisthenameisthename
isthename”.