Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
RozdziałI
Łódź
–Przeczytajdokładnietenartykuł–nalegałAdam.
PułkownikKonstantyMareckibyłpodnieconyjak
niegdyśprzedpartyzanckąakcją.
Włodekjeszczerazsięgnąłpowymiętoszonągazetę.
Odzwyczajonyodczytaniapolskiejprasywolno
przesunąłwzrokiempo„TrybunieRobotniczej”.
WartykuleBerezaKartuskawSzkocjipodawałaona
za„Prawdą”,żepolskiewładzenauchodźstwiezałożyły
wSzkocji,weWłoszechiwPalestynieobozy
koncentracyjne.NatwarzyWłodkapojawiłsięcień
zdumienia.Opanowałsięjednaknatychmiasticzytał
dalej:„SąoneprzeznaczonedlauczciwychPolaków,
pragnącychwrócićdokrajuiwziąćudziałwodbudowie
ojczyzny”.Kolejnesłowa–„hańba”i„pozostałości
bestialstwafaszystowskiego”–prawiezupełnie
wytrąciłygozrównowagi.
–Straszne,prawda?–stwierdziłpułkownikLWP,
niecierpliwieczekającnakomentarzswego
podkomendnegozczasówpartyzantki.
–Ażtrudnowtouwierzyć...–Włodekpokręciłgłową,
starającsiępatrzećMareckiemuprostowoczy.
Wybawiłagosekretarkapułkownika,którawniosła
dopokojuherbatęwwyszczerbionychkubkach.
Hallmannodetchnąłzulgąipomyślałzironią:
„Prawdziwaczarnaherbata.Cóż,żezfusami,które
przylepiająsiędozębów”.
–Niemuszęciwięctłumaczyć,żetymnieszczęsnym
ludziomtrzebapomóc.Powinniwrócićdokrajuizająć
sięjegoodbudową.Niemogąsięjednakzdecydować
napowrót,bosązastraszeniprzezobcereżimyimyślą,
żespotkaichtutajcośstrasznego.
–Aniespotka?–PytanieWłodkazabrzmiałozbyt
prowokacyjnie.Byłzbytlekkomyślny.
ZaskoczonyMareckimrugnął.
–Oczywiście,żenie.Jeśliniedziałalinanaszą
szkodę,toprzyjmiemyichzotwartymiramionami.