Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
właśnienazwał.Zastanawiające.Zamknąłembiuro
izeskakującpotrzystopnienaraz,niemalwybiegłem
zbudynku.Faktycznie,naparkingu,przymoimmotorze
ktośstał.Niewysokapostaćmiałanasobieczarny
płaszcz,anagłowieczapkęzdaszkiem.Niemogłem
zobaczyćtwarzyczekającegonamniemężczyzny,
bożebyłtomężczyzna,poznałemodrazu.Podszedłem
powolnymkrokiemiwtymmomencieczłowiektensię
odwrócił.Nigdywcześniejgoniewidziałem.
Proszęsięnieobawiać,komendancie.Niezrobię
panukrzywdyrzekł,widząc,jaksięgamodruchowo
pobroń.Niejestemtupoto,bypanazabić.Niejestem
teżpańskimwrogiem.
Tokim?Niepewniewsunąłempistoletdokabury.
NazywamsięOnariKentaijestemsynempana
Onari,ojczymaJoan,atakżejejprzybranymbratem.Czy
terazwysłuchapan,comamdopowiedzenia?
Opuściłemrękę,którąwciążtrzymałempodpazuchą.
Wspaniale,alemożechodźmygdzieś,gdziedasię
wspokojuporozmawiać.Imożeraczejniedobiura
agencji.
Znamkilkatakichmiejscstwierdziłem.Muszę
tylkozamknąćagencję.Zaczekapan?
Oiletoniepotrwazadługo.Mampewnepodstawy,
byobawiaćsięoswojeżyciedodał,rozglądającsię
niepewnie.
Tomożewejdziepanzemną?Toniepotrwadługo.
Wolałbymnie.Wskazałruchemgłowynakamery
przywejściu,niewchodzącjednakwichzasięg.