Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział2
Idiota
ZbigniewDłużny,wieloletnipracownikInstytutuFilologii
PolskiejUniwersytetuWrocławskiego,postanowiłtrasę
odwydziałudowłasnegomieszkaniapokonać
napiechotę.Decyzjataknaprawdęzapadławmomencie,
kiedystanąłprzedmasywnymidrzwiamibarokowej
budowlinaplacuNankieraispojrzałwniebo,zktórego
swobodnie,zupełniesięniespiesząc,spadałypłatki
śniegu,osiadającnajegopopielatymkaszkiecie
iwystającychspodniegosiwychwłosach.Częśćpłatków
zamiastgłowypracownikanaukowegowybrałajego
ramiona,chronioneprzedzimnemprzezdługąkurtkę
wkolorzetaksamonijakimjakkaszkiet.ZbigniewDłużny
pomyślałsobie(awtymczasiekilkapołączonychzesobą
śnieżynekspoczęłonajegonosie),żetakiepłatkimają
wielewspólnegozlokatoramicmentarzyimteżjest
wszystkojedno,gdzieleżą,inigdziesięjużniespieszą.
Myślbyłaniewesoła,aletrzebaprzyznać,żezimowej
aurzeWrocławiaopieralisięwyłącznienajwięksi
optymiści,aoptymistąZbigniewnigdyniebył.Realistą