Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
naśmiecitużprzedwejściemdobudynkuwynurzałysiętlącesię
niedopałkiichoćobchodziłajeszerokimłukiem,towolałasię
przewietrzyć.Pozatymlubiławyglądaćprzezokno.Stądwszystko
wydawałosięjakieśbardziejwporządku,apowietrzebyłorześkie
iczyste.Dymzdołututajjużrzedniał,awpogodnednizdawałojejsię
nawet,żebliżejniebaniżparteru.Zgiełknadolezamieniałsię
wszum,oddzielnegłosyłączyłysięzesobąwchór,któryledwobył
tusłyszalny,prawieszept,którymożnazignorować,obojętnie
comówi.
***
Zatoichrozmowydobiegającezewspólnejlodge,półkuchni
nakońcukorytarza,słyszałabardzodokładnie,szczególniegdydrzwi
byłyotwarte.
PowolibojęsięjeździćjużU-Bahnem,powiemwam,zadużo
tamtychcałychharmonijek,akordeonów,bębnówczygarnków,nie
rozróżnisz!Dajciewymiświętyspokój...
Lepsimuzycyniżterroryści!
Anolepsi,alespokojuteżniedają.
Bezkawynieumiałazacząćdnia,więcposzładokuchni,aledziś
poprzestałananudnym„witamiozdrowiepytam”...
Unasdobrze,mygłowymamyzestali,apanigłówka?
Proszęspojrzeć,całaizdrowa!odpowiedziała,poruszyła
głową,jakbywkładałasobiedopieronaszyję,aefektbyłtak
komiczny,żewybuchnęliśmiechem,cozdziwiło,bozpantomimy
nigdydobraniebyła.Człowiekuczysięcałeżycie.
Amimotoczęstomiaławrażenie,żejednakimniedorównuje,
żeżyjejakbywinnymtakcie.Kiedytrzebabyłośmiaćsię,tak
prawdziwie,zprzepony,naglezauważałacoś,cosprawiało,żeśmiech
jejstawałwgardlejakpestkaśliwki.Dopieropochwili,kiedypointa
jużwybrzmiałairozmowaschodziłanainnetory,mogłazsiebie
wydobyćjakiśkońcowypółuśmiech,którypotemwlustrze,włazience
wydawałjejsiętaksztywnyjaktaniamaskanakarnawał.Zdrugiej